ROZDZIAŁ VII
Stałam pod kawiarnią. Już od 15 minut czekałam na Harry’ego.
Zaczęłam szukać go nerwowo wzrokiem, mając nadzieję ze zaraz wyjdzie zza rogu.
Minęło dobre pół godziny. Nadal go nie było. Już się łudziłam ze jednak jest
inny, że mogę mu wybaczyć, ale on mnie tak po prostu zlekceważył. Chciał
postąpić ze mną jak z innymi dziewczynami, zaczarowując mnie swoimi zielonymi
oczyma. Myślał ze będę naiwna i dam się nabrać.
Kompletnie wściekła i poniżona szybkim krokiem opuściłam
kawiarnię. Miałam łzy w oczach. Nagle zauważyłam ze moja przyjaciółka Jenny
idzie w moim kierunku. Otarłam mokrą twarz rękawem. Nie chciałam żeby widziała
ze płaczę.
- Alice! Cześć! – przywitała
mnie radośnie rozkładając do mnie ręce. Widząc ze wcale nie mam ochoty się
witać, cofnęła je.
- Cześć…- mruknęłam, łkając.
- O matko…Alice, ty płaczesz!
- Nie, oczy mi się spociły,
wiesz….- powiedziałam z kąsem, ale po chwili przestałam płakać, zdając sobie
sprawę ze nie warto wylewać łez dla tego dupka.
- Co się stało? – zapytała
obejmując mnie. – To przez tego Harry’ego? Przecież było wszystko porządku!
Przez cała lekcję uśmiechaliście się do siebie! – powiedziała mówiąc z szeroko
otwartymi oczyma.
- Wiesz, teraz wiem ze miałam
rację nazywając go zwykłym podrywaczem – powiedziałam jej, próbując się
uspokoić, po czym opowiedziałam jej o tym co się stało wczoraj.
- O rany! Dlaczego go
odepchnęłaś? Przecież ci się podoba! Przestraszyłaś się, czy jak? – zapytała
nie wierząc w to co przed chwilą powiedziałam.
- Wiesz, za dużo osób mnie
już zraniło…Nie chciałam aby znowu stało się to samo.- mruknęłam.
- Nie rozumiem tego…Ale czemu
się nie pojawił? Mieliście spotkać się w tej kawiarni aby wszystko sobie
wyjaśnić, tak? Musiał mieć konkretny powód aby nie przychodzić…- powiedziała
Jenny jakby to wszystko do niej nie docierało.
- Postaram się o tym
zapomnieć. Nie rozmawiajmy już o tym, dobra? – powiedziałam, a Jenny tylko
kiwnęła głową. Wyglądało jakby chciała coś dodać, ale zamknęła usta. Zrozumiała
ze nie chcę już o tym rozmawiać. Rozstałyśmy się na przystanku. Jenny odjechała
autobusem, a ja szybkim krokiem udałam się do domu.
Ooo...super ciekawe czemu nie przyszedl...nie sadze zeby ja olal. Co do rozdzialow to moglyby byc troche dluzsze bo zawsze jak czytam i zjezdzam na dol jestem zawiedziona ze nie ma dalej xd NEXT !!!!!!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, ja tych rozdziałów mam 18, a następne są o wiele dłuższe ;)
OdpowiedzUsuń