ROZDZIAŁ IX
Była 12.00 w nocy. Leżałam na łóżku nie mogąc zasnąć. Nagle
usłyszałam pukanie do szyby. Wstałam by zobaczyć kto to. Ujrzałam znajome loki.
Bez wahania otworzyłam okno. Harry wszedł bezszelestnie do środka.
- Co ty tu robisz? – szepnęłam
by nie obudzić mamy.
- Przyszedłem cię przeprosić,
za to ze nie było mnie w kawiarni. – wytłumaczył mi się.
- Aaa…No tak. Wiesz, nie
musisz nic mówić…
- Jak to? – zapytał wyraźnie
zaskoczony.
- No bo…Wiem ze masz swoje
problemy w domu. Ten argument mi wystarcza. - Skąd o tym wiesz?
- Wiesz…Trochę słychać było
jak twój tata krzyczał na ciebie za to że nie przyniosłeś mu narkotyków. I…
widzę po twoich ranach ze dość często cię bije. – powiedziałam prawie płacząc.
Harry zamyślił się przez
chwile jakby układał sobie to wszystko co powiedziałam w głowie.
- Trwa to odkąd moja mama od
niego odeszła. Bił mnie i ją jeszcze za czasów jak byli razem. Po rozwodzie
ojciec oszalał. Wysyłał jej listy miłosne, potrafił nawet wejść w środku nocy
do domu i błagać ją o przebaczenie. Wcześniej mieszkaliśmy w małej wiosce pod
Londynem,, a teraz przeprowadziliśmy się tutaj, do miasta. Zrobiliśmy to
ukradkiem w nocy gdy tata chodził pijany po ulicach. Lecz niestety tamtego dnia
gdy szedłem do ciebie do kawiarni, odnalazł mnie. Zaczął mnie bić i żądał żebym
dał mu pieniądze na narkotyki, więc zabrał mi telefon. Powiedział że póki daje mu pieniądze na narkotyki i
alkohol, matce nic się nie stanie. Lecz tamtego dnia nie miałem już czym zapłacić
dilerowi. Zmyśliłem historie o tym że zabrała go policja, a on jak zwykle mnie
uderzył. Włóczyłem się przez całą noc po
mieście z obawy przed nim. Ale nie mogłem niczego ci nie powiedzieć. –
powiedział to tak szczerze że zaniemówiłam. Wpatrywałam się w niego jak w
obrazek. Oczy mi błyszczały od łez. Nic nie mówiąc przytuliłam się do niego.
Odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czoło. Nagle usłyszałam kroki. To mama
zbliżała się do pokoju!
- Schowaj się! – szepnęłam
wskazując Harry’ emu szafę, a ja wskoczyłam do łóżka. Mama weszła do pokoju.
- Rozmawiasz z kimś, Alice? – zapytała zaspana.
- Nie…To ktoś na dworze…-
powiedziałam, a mama tylko wzruszyła ramionami i wyszła.
- Możesz już wyjść…-
szepnęłam upewniając się czy mama na pewno sobie poszła.
- Całkiem pojemna ta twoja
szafa. – powiedział Harry.
- Wracaj już do domu…-
mruknęłam.
- Najpierw muszę się upewnić
czy mój tata sobie poszedł. – powiedział zerkając przez okno. – Światła w domu
są zgaszone. Chyba już go nie ma. Nadal cię nie przeprosiłem. Nie zabiorę cię
do kawiarni, lecz w lepsze miejsce. Nie wiesz o mnie jeszcze wszystkiego. –
powiedział całując mnie w policzek. –
Dobranoc – szepnął mi do ucha, po czym wyszedł przez okno. Ja stałam jak
osłupiała gapiąc się w miejsce w którym kilka sekund temu stał Harry.
_________________________________
I co? Podobało się? Jak były jakieś błędy to przepraszam :)
_________________________________
I co? Podobało się? Jak były jakieś błędy to przepraszam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz