Rozdział I
Zegarek
wskazywał 7.00 rano. Za oknem było już jasno. Moja kołdra została porozrzucana
na wszystkie strony. Wiadomo, ja na łóżku, poduszka i pościel na podłodze.
Wstałam, ubrałam się i umyłam. Dochodziła 7.15. Byłam sama w domu. Weszłam do
kuchni. Kawa była rozsypana, a mleko rozlane. Moja przepracowana i po rozwodzie
mama pewnie jak zwykle spóźniła się do pracy.
Dzisiaj mam sprawdzian z matematyki.
Usiadłam na kanapie i otworzyłam zeszyt. I tak nic się z tego nie nauczę. Była
już 7.30. Ubrałam moje Vansy i wyszłam z domu. Na dworze padał deszcz, więc
założyłam kaptur. Jak na moje szczęście wlazłam w kałuże. Zatrzymałam się by
wylać wodę z buta, i nagle poleciałam w dół. Miałam ochotę krzyknąć do tego
dupka który mnie popchnął, ale zobaczyłam tylko rękę zwróconą w moją stronę.
Spojrzałam w górę ( nadal klęcząc
ubłocona w kałuży) i ujrzałam burzę loków i duże czerwone usta uśmiechające się
do mnie.
- Co ty robisz kretynie?! – krzyknęłam do
nieznajomego. Chłopak zaniemówił. Widać było że chce coś powiedzieć, ale ja mu
przerwałam:
- Co się tak głupio
uśmiechasz?! Nie ma nic zabawniejszego niż wpychanie przypadkowych ludzi do
kałuży, prawda?! – krzyknęłam.
Chłopak wpatrywał mi się, po
czym nieśmiało wydukał:
- Przepraszam…Śpieszyłem się.
Może…kawa..? – po czym pokazał wszystkie swoje zęby. Teraz nie wytrzymałam.
Miałam za chwilę wybuchnąć. Już otworzyłam usta by się na niego wydrzeć, ale on
skutecznie mi przerwał:
- Pomóc ci wstać? Trochę
dziwnie to wygląda jak rozmawia się z dziewczyną mokra od stóp do głów klęczącą
w kałuży. – i podał mi rękę.
Uchwyciłam ją niechętnie po czym spojrzałam na
nieznajomego.
Gdy się uspokoiłam dopiero mogłam mu się
przypatrzyć. Miał ciemne bujne loki i duże zielone oczy. Miał chudą, ale
przystojną twarz.
- To pójdziesz ze mną na tę
kawę, czy nie? Muszę cię jakoś przeprosić. – powiedział.
- Możesz przestać suszyć
zęby?! Nie pójdę z tobą na żadną kawę! – krzyknęłam, po czym odwróciłam się
energicznie. Chyba zbyt energicznie bo po chwili znów znalazłam się na ziemi.
Chłopak z czupryną zaśmiał się cicho.
- I co się ryjesz?! -
wrzasnęłam już zupełnie zbulwersowana.
- Dlatego że jeszcze nigdy
nie widziałem takiej sieroty – powiedział spokojnie, chodź widać było po jego
twarzy że ma ochotę wybuchnąć śmiechem, i znów wyciągnął do mnie dłoń.
Odepchnęłam ją i spojrzałam na zegarek.
Dochodziła 7.58!
- Muszę iść. Zaraz się
spóźnię do szkoły. – powiedziałam chłodno.
- Czekaj! – krzyknął za mną
chłopak, ale go zignorowałam i pobiegłam do szkoły.
Ładnie na pisałaś
OdpowiedzUsuńZajebiste ;D
OdpowiedzUsuńLepsze niż lektury. Mówie serio xD
OdpowiedzUsuńDzięki :P Czytaleś tylko 1 rozdział, czy dalej ? xD
UsuńAle fajneee idę czytać daleeej :>
OdpowiedzUsuń