ROZDZIAŁ XIII
Budzik zadzwonił. Nieprzytomna zauważyłam że Harry patrzy
przez okno na mnie. Był już gotowy. Uśmiechnął się gdy mnie zobaczył.
Odwzajemniłam uśmiech i wstałam z łóżka. Jestem z Harrym już 6 miesięcy. Były
wakacje i nie bardzo uśmiechało mi się by tak codziennie wstawać rano. Ale dla
Harry’ego mogę wstać nawet o 3.00. Minęło 15 minut i już byłam gotowa. Jak na
dziewczynę szykowałam się bardzo szybko. Może to dlatego ze się od większości
różniłam. Nie nakładałam tony makijażu, tylko podkreślałam lekka oczy kreską i
malowałam rzęsy. Fryzurą też się zbytnio nie przejmuję, związuję tylko moje
długie brązowe włosy gumką. Stylu tez nie mam wyzywającego jak większość
dziewczyn. Wystarczą mi czarne lub niebieskie rurki, bluza z kapturem i trampki
takie jak np. Vansy.
Otworzyłam drzwi a za nimi stał już Harry. Pocałowaliśmy się
na przywitanie i poszliśmy do studia. Cały zespół i reszta uczestników już tam
byli. Harry przywitał się z nimi a ja zostałam w tyle.
- Chłopaki, to jest moja
dziewczyna, Alice. – przedstawił mnie.
- Hej, Alice. Ja jestem
Zayn.- przywitał się i mnie przytulił.
- Cześć Alice, ja jestem
Louis – powiedział chłopak w czerwonej
czapce i również mnie przytulił.
- Ja jestem Liam –
przedstawił się chłopak w prostych włosach i podał mi rękę.
- A ja Niall – powiedział
blondyn który właśnie w tej chwili jadł kanapkę ze stołu z przekąskami.
- Jak się już poznaliście to
przydałoby się wymyślić nazwę dla naszego zespołu… - zasugerował Harry.
- Może…Niall i pyrki? –
zapytał Niall przeżuwając kanapkę.
Wszyscy wybuchli śmiechem mówiąc że Niall myśli tylko o
jedzeniu. Padło wiele propozycji ale w końcu wszystkim spodobała się nazwa „ONE
DIRECTION” wymyślona przez Harry’ego. Po długich rozmowach i śmiechach doszłam
dowiedziałam się czegoś o reszcie chłopców :
- Niall kocha jedzenie, ale
to już można było się domyślić,
- Louis ma wypchanego gołębia
którego nazwał Kevin ( chachcha),
- Zayn kocha lusterka,
- Liam boi się łyżek bo jak
był mały to do 8 roku życia wszystko jadł łyżkami.
Jednym słowem wszyscy są bardzo mili i prześmieszni. Po
długiej, bo prawie 6 godzinnej próbie opaśliśmy studio. Szliśmy ulicą gdy nagle
Harry krzyknął:
- Chowaj się!!! Mój tata
idzie!!! – a ja schowałam się za drzewami.
- Co się tak włóczysz, co? –
zapytał zupełnie pijany ojciec. Harry nie odpowiedział.
- Masz pieniądze? – zapytał.
- Nie…- mruknął Harry.
- Jak to nie?! Znowu mnie
okłamujesz?! – krzyknął zupełnie zdenerwowany ojciec.
- Nie. Sprzedałeś już
wszystko co miałem. Telefon, laptopa…Nawet stary aparat mam już niczego. – odpowiedział.
- Ja ci dam, gówniarzu! –
krzyknął, i zaczął go szarpać. Nie mogłam już na to patrzeć, i wyszłam z
ukrycia. Rzuciłam się na ojca Harry’ego a on go puścił.
- A to kto?! – powiedział krzycząc mi do ucha i szarpiąc za
włosy.
- Zostaw ją! Jutro przyniosę
ci pieniądze, obiecuję! – krzyknął.
- Niezła jest…Co może to
twoja dziewczyna, co?! – krzyknął szarpiąc mnie tak mocno że poleciały mi łzy.
- Tak!!! Zostaw ją stary
kretynie!!! – wrzasnął uwalniając mnie z rąk pijanego ojca, a on upadł na
ziemię.
- Nic ci nie jest? – zapytał,
ale nawet nie zdążyłam odpowiedzieć bo tata Harry’ ego już prawie wstał.
- Uciekaj!!! – krzyknął.
- Nie!!! Pomogę ci!!!
Zadzwonię na policję! – odparłam wykręcając
numer. Harry zaczął krzyczeć coś o tym że to nic nie da, a nawet pogorszy, ale nie mogłam już dłużej patrzeć jak jest molestowany przez własnego ojca.
numer. Harry zaczął krzyczeć coś o tym że to nic nie da, a nawet pogorszy, ale nie mogłam już dłużej patrzeć jak jest molestowany przez własnego ojca.
Policjant w słuchawce
powiadomił nas że zaraz będą i że mamy się gdzieś schować. Zrobiliśmy to,
chowając się za blokiem. Ojciec Harry ’ego nie mógł nas dogonić bo chwiał się
za bardzo nie mogąc utrzymać równowagi. Harry obejmował mnie z całej siły abym
przestała się bać. Po paru minutach nadjechała policja, i zabrała pijanego
mężczyznę. Harry gładził mnie po włosach.
- Jak myślisz? Wróci po
ciebie? – zapytałam po długiej ciszy.
- Wątpię…Wyślą go pewnie na
izbę wytrzeźwień i w końcu odkryją że ma narkotyki w domu. Od tej pory nic już
nam nie zrobi… - rzekł Harry gładząc mnie lekko po plecach. Rozstaliśmy się pod
moimi drzwiami. Harry stał przy wejściu póki nie zamknęłam drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz