czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 14



ROZDZIAŁ XIV
         Nadszedł wielki dzień dla Harry’ ego i reszty ONE DIRECTION. Przesłuchania w domu jurorów wypadły im świetnie, przy czym dostali się do programu na żywo. Miałam miejsce w pierwszym rzędzie. Nie wiem kto się bardziej denerwuje, ja czy on.
- Przed wami, ONE DIRECTION! – zapowiedział prezenter. Zaparło  mi dech w piersiach. „ Uda mu się”- myślałam w duchu. Na widowni zapadła ciemność. Światła były skierowane na chłopców. Muzyka zaczęła grać. Znam tę piosenkę, to „My Life Would Suck Without You”. Pierwszą zwrotkę zaczął Liam. Potem wszyscy jednym chórem. Byłam wpatrzona w Harry’ ego, ale jednym okiem dostrzegłam twarze jury. Bujali się do rytmu i potakiwali. Chyba się im podoba. Przestałam zwracać na nich uwagę. Liczył się tylko Harry i jego występ. Patrzył na mnie cały czas. Ja też nie mogłam oderwać wzroku. Nie oglądał się nawet na innych członków zespołu. Czułam całym ciałem ze każde słowo piosenki skierowane jest do mnie. Wszystko poszło idealnie. Teraz pora na opinię jury. Żadnych negatywnych uwag! Lepiej być nie mogło. Gdy inne zespoły i wokaliści się zaprezentowali, nadeszła pora na werdykt. Trzymałam kciuki tak  mocno że zdarłam sobie skórkę przy paznokciu i poleciała mi krew. Widziałam jak Harry obgryza nerwowo wargę i obejmuje resztę chłopaków. Napięcie rosło. Na szczęście usłyszałam to co chciałam. ONE DIRECTION przechodzi dalej! Wybiegłam za kulisy, i wyściskałam mojego zwycięzcę. Czułam jego pot z nerwów na czole. Potem wyściskałam resztę zespołu. After Party trwało jeszcze godzinę, przy czym Harry udzielił parę wywiadów. Gdy trzymałam go za rękę czułam jakbym dotykała prawdziwą gwiazdę. Wyszliśmy w końcu ze studia, lecz nie sami. Przy wyjściu zaatakowało nas tłum fanek. To znaczy mnie skutecznie odepchnęły, a rzuciły się na Harry’ ego. Była to mała grupka, ale siły im nie brakowało. Zaczęły prosić go o autografy, a nawet o zdjęcie. Znosiłam to cierpliwie. Będę się musiała chyba przyzwyczaić…
- Mogę z tobą zdjęcie? – zapytała jedna z fanek. Miała długie blond włosy i była atrakcyjna.
- Jasne…- odpowiedział uprzejmie Harry.
- A buziaka? – zapytała blondynka.
- No…- jęknął Harry spoglądając nerwowo na mnie.
Kiwnęłam tylko głową. Przecież to tylko fanka…Pocałował ją  niechętnie a ja zauważyłam ze wkłada coś Harry’ emu do tylnej kieszeni.
         Gdy rozwydrzone dziewczyny odeszły, z zadziwiającym spokojem zapytałam:
- Co ona ci do tej kieszeni włożyła?
         Harry wyciągnął kartkę i przeczytał:
- „Zostaw tę dziunię, ja jestem dla ciebie lepszą partią, zadzwoń do mnie : 876 909 567 ;*”… - Harry zgniótł kartkę i cisnął ja do kosza.
- Och, jak ja ją dorwę, zobaczy co taka dziunia jak potrafi… - powiedziałam przez zęby.
- Nie przejmuj się nią. To zwykła ździra. Ty jesteś dla mnie najważniejsza. – pocieszył mnie, całując w policzek. Te słowa mnie pocieszyły. Ale już wiem co mnie czeka gdy mój chłopak stanie się sławny…
 



środa, 29 maja 2013

Rozdział 13



ROZDZIAŁ XIII
         Budzik zadzwonił. Nieprzytomna zauważyłam że Harry patrzy przez okno na mnie. Był już gotowy. Uśmiechnął się gdy mnie zobaczył. Odwzajemniłam uśmiech i wstałam z łóżka. Jestem z Harrym już 6 miesięcy. Były wakacje i nie bardzo uśmiechało mi się by tak codziennie wstawać rano. Ale dla Harry’ego mogę wstać nawet o 3.00. Minęło 15 minut i już byłam gotowa. Jak na dziewczynę szykowałam się bardzo szybko. Może to dlatego ze się od większości różniłam. Nie nakładałam tony makijażu, tylko podkreślałam lekka oczy kreską i malowałam rzęsy. Fryzurą też się zbytnio nie przejmuję, związuję tylko moje długie brązowe włosy gumką. Stylu tez nie mam wyzywającego jak większość dziewczyn. Wystarczą mi czarne lub niebieskie rurki, bluza z kapturem i trampki takie jak np. Vansy.
         Otworzyłam drzwi a za nimi stał już Harry. Pocałowaliśmy się na przywitanie i poszliśmy do studia. Cały zespół i reszta uczestników już tam byli. Harry przywitał się z nimi a ja zostałam w tyle.
- Chłopaki, to jest moja dziewczyna, Alice. – przedstawił mnie.
- Hej, Alice. Ja jestem Zayn.- przywitał się i mnie przytulił.
- Cześć Alice, ja jestem Louis  – powiedział chłopak w czerwonej czapce i również mnie przytulił.
- Ja jestem Liam – przedstawił się chłopak w prostych włosach i podał mi rękę.
- A ja Niall – powiedział blondyn który właśnie w tej chwili jadł kanapkę ze stołu z przekąskami.
- Jak się już poznaliście to przydałoby się wymyślić nazwę dla naszego zespołu… - zasugerował Harry.
- Może…Niall i pyrki? – zapytał Niall przeżuwając kanapkę.
         Wszyscy wybuchli śmiechem mówiąc że Niall myśli tylko o jedzeniu. Padło wiele propozycji ale w końcu wszystkim spodobała się nazwa „ONE DIRECTION” wymyślona przez Harry’ego. Po długich rozmowach i śmiechach doszłam dowiedziałam się czegoś o reszcie chłopców :
- Niall kocha jedzenie, ale to już można było się domyślić,
- Louis ma wypchanego gołębia którego nazwał Kevin ( chachcha),
- Zayn kocha lusterka,
- Liam boi się łyżek bo jak był mały to do 8 roku życia wszystko jadł łyżkami.
         Jednym słowem wszyscy są bardzo mili i prześmieszni. Po długiej, bo prawie 6 godzinnej próbie opaśliśmy studio. Szliśmy ulicą gdy nagle Harry krzyknął:
- Chowaj się!!! Mój tata idzie!!! – a ja schowałam się za drzewami.
- Co się tak włóczysz, co? – zapytał zupełnie pijany ojciec. Harry nie odpowiedział.
- Masz pieniądze? – zapytał.
- Nie…- mruknął Harry.
- Jak to nie?! Znowu mnie okłamujesz?! – krzyknął zupełnie zdenerwowany ojciec.
- Nie. Sprzedałeś już wszystko co miałem. Telefon, laptopa…Nawet stary aparat  mam już niczego. – odpowiedział.
- Ja ci dam, gówniarzu! – krzyknął, i zaczął go szarpać. Nie mogłam już na to patrzeć, i wyszłam z ukrycia. Rzuciłam się na ojca Harry’ego a on go puścił.
- A to kto?! –  powiedział krzycząc mi do ucha i szarpiąc za włosy.
- Zostaw ją! Jutro przyniosę ci pieniądze, obiecuję! – krzyknął.
- Niezła jest…Co może to twoja dziewczyna, co?! – krzyknął szarpiąc mnie tak mocno że poleciały mi łzy.
- Tak!!! Zostaw ją stary kretynie!!! – wrzasnął uwalniając mnie z rąk pijanego ojca, a on upadł na ziemię.
- Nic ci nie jest? – zapytał, ale nawet nie zdążyłam odpowiedzieć bo tata Harry’ ego już prawie wstał.
- Uciekaj!!! – krzyknął.
- Nie!!! Pomogę ci!!! Zadzwonię na policję! – odparłam wykręcając
numer. Harry zaczął krzyczeć coś o tym że to nic nie da, a nawet pogorszy, ale nie mogłam już dłużej patrzeć jak jest molestowany przez własnego ojca.
Policjant w słuchawce powiadomił nas że zaraz będą i że mamy się gdzieś schować. Zrobiliśmy to, chowając się za blokiem. Ojciec Harry ’ego nie mógł nas dogonić bo chwiał się za bardzo nie mogąc utrzymać równowagi. Harry obejmował mnie z całej siły abym przestała się bać. Po paru minutach nadjechała policja, i zabrała pijanego mężczyznę. Harry gładził mnie po włosach.
- Jak myślisz? Wróci po ciebie? – zapytałam po długiej ciszy.
- Wątpię…Wyślą go pewnie na izbę wytrzeźwień i w końcu odkryją że ma narkotyki w domu. Od tej pory nic już nam nie zrobi… - rzekł Harry gładząc mnie lekko po plecach. Rozstaliśmy się pod moimi drzwiami. Harry stał przy wejściu póki nie zamknęłam drzwi.

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 12



ROZDZIAŁ XII
         Dzisiaj pierwsza próba Harry’ego przed występami domach jurorów. Oczywiście ja też z nim poszłam.
- Co byś zrobił jakbyś wygrał? – zapytałam  w drodze do studia.
- Nie zastanawiałem się nad tym. Konkurencja jest na prawdę na wysokim poziomie. Dzisiaj będą nas łączyć w grupy. Boję się że będę najgorszy…
- Aj, przestań! Wierzę w ciebie! – powiedziałam uderzając go lekko.
- Dzięki że we mnie wierzysz. – odpowiedział i objął mnie ramieniem.
         Doszliśmy w końcu do studia. Harry wszedł za kulisy pośród innych uczestników a ja stanęłam z tyłu.
- Witajcie, dzięki za przybycie. Nazywam się Simon Cowell. Dzisiaj przydzielę was do swoich grup z którymi będziecie się wzmagać przez następne miesiące w tym programie. – powiedział dosyć wysoki mężczyzna. Miał krótkie nie zbyt ciemne włosy i widać było w jego oczach że jest krytycznym i wymagającym człowiekiem.
- A więc. Zayn Malik. Proszę wystąp.
         Z grupki uczestników pojawił się chłopak o dosyć ciemnej karnacji i czarnych włosach.
- Liam Payne.
         Do Zayna dołączył chłopak o długich za uszy i prostych włosach.
- Harry Styles.
         Podszedł do swojego nowego zespoły zawstydzony.
- Louis Tomlinson, oraz Niall Horan.
         Cała piątka spojrzała na siebie zawstydzona, ale nikt się nie odezwał.
Razem z innym zespołem wszyscy udali się na scenę, a ja usiadłam na widowni.
- Dziękuję za przybycie. Jesteśmy jednego zdania że w takich składach będzie wam najlepiej. Wszyscy macie niesamowity talent i mam nadzieje że to on i wasza współpraca będzie kluczem do waszego sukcesu. Zdecydowaliśmy że obydwa zespoły przechodzą dalej. – rzekła Nicole. Była to sławna piosenkarka. Na scenie wybuchła euforia. Wszyscy skakali z radości. Ja również się ucieszyłam, klaskając głośno.
- Musicie wiedzieć że czeka was naprawdę ciężka praca. Czasem nawet 10 godzin na dzień. Dajcie z siebie wszystko! Powodzenia! – rzekł Simon i girlsband jak i boysband w którym był Harry wybiegli z sali by pochwalić się rodzinie swoim sukcesem. Harry przybiegł do mnie i przytulił mnie mocno. Cała promieniowałam z radości.
- Inni członkowie twojego zespołu są mili? – zapytałam gdy mnie puścił.
- W sumie dopiero się poznajemy…Ten Louis jest całkiem w porządku. A z resztą jeszcze nie rozmawiałem bo jedynie krzyczeliśmy z radości. Jutro próba na 6.00…Raczej się nie wyśpię. Chyba nie chce ci się ze mną iść? – zapytał błagającymi oczyma.
- Pewnie że przyjdę, by cię wspierać. I z resztą chciałam poznać pozostały skład zespołu… - odparłam.
- Pewnie że ich poznasz! Wydają się mili. – rzekł i opuściliśmy studio.



Rozdział 11



ROZDZIAŁ XI
                 
Obudziłam się za nim zadzwonił budzik. Spojrzałam na telefon. Miałam jedną nieodebraną wiadomość. Była od Harry’ego.
Hey misiek ;* Spójrz przez okno jak się obudzisz.
         Zerwałam się na równe nogi. Moje okno było idealnie na przeciwko okna Harry’ego. Uśmiechnął się jak mnie zobaczył. Ja zawstydzona przypomniałam sobie że nie jestem ani umalowana ani uczesana. On też nie wyglądał nie lepiej. Jego fryzura była cała potargana. Pokazał mi żebym poczekała chwilkę i zaczął coś pisać na kartce. Po chwili pokazał mi ją. Było na niej napisane :
Hey kotek ;* Jak się spało?
         Uśmiechnęłam się. Harry miał ładne pochyłe pismo. Wzięłam kartkę i odpisałam :
Dobrze J  Ja taka nie ogarnięta i nie pomalowana….Nie chcę byś na mnie patrzył….
        Chłopak zaśmiał się i odpowiedział :
Nie przejmuj się tym. Dla mnie nawet z garnkiem na głowie możesz być piękna.
        Zarumieniłam się. Nikt nigdy mi nie powiedział tak równie zabawnej jak i słodkiej rzeczy.
Musze na razie iść. J Mama mnie woła J Będę strasznie tęsknił przez te 10 min
        Chciałam mu odpisać, ale już go nie było. Po 15 minutach byłam już gotowa i zeszłam na dół. Harry już na mnie czekał. Przytulił mnie na powitanie. Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do szkoły.
- Słuchaj Alice, idę dzisiaj na casting do tego programu „X FACTOR”. Pójdziesz tam ze mną? – zapytał Harry.
- Pewnie że tak. Masz świetny głos. Na pewno się im spodobasz.
- Dzięki. Tylko wiesz, nie rozpowiadaj tego za bardzo, bo jak mój tata się dowie…  -
- Tak, wiem. – przerwałam mu
- To bądź pod moim domem jutro o 8.00, oki? Co prawda castingi zaczynają się dopiero o 9:30, ale i tak będzie pewno pełno ludzi…
- Dobra, przyjdę.
         Przyszłam przed jego dom już przed ósmą. Harry wyszedł powoli zamykając delikatnie drzwi.
- Tata śpi u mnie po kacu. Mama nie wie że tu jest bo przyszedł dopiero teraz a ona zaczyna prace o 7.00. – oznajmił mi.
- Oby cię nie usłyszał. Dobra, chodźmy na ten casting. – powiedziałam.
         Przez całą drogę Harry nie odzywał się. Musiał być bardzo przejęty tym castingiem bo zazwyczaj rozmawialiśmy cały czas. Widziałam kątem oka jak mruczy sobie pod nosem tekst piosenki.
         Doszliśmy w końcu na miejsce. Było pełno ludzi. Czekaliśmy dobre dwie godziny. Poznałam w tym czasie wiele mówiąc delikatnie interesujących osób. Był to między innymi 70 – letni mężczyzna którego koza umiała wybekać alfabet, 75 – letnia śpiewaczka operowa, czy też 5 letnie dziecko które umie zjeść 3 paczki żelków w ciągu 5 minut.  Tak, Harry nie miał zbyt dużej konkurencji.
         Nareszcie nadeszła jego kolej. Dałam mu kilka swoich rad po czym wyszedł na scenę. Przedstawił się, i zaczął śpiewać. Zafałszował trochę na początku, ale jury chyba nie zauważyło. Następne dźwięki poszły mu lekko i z taką łatwością jak oddychanie. Jury trochę skrytykowało Harry’ego, ale mimo to przeszedł dalej!
         Harry wbiegł w podskokach i podniósł mnie z radości do góry.
- Byłeś super! – krzyknęłam gdy mnie puścił.
- Dzięki! Przez cała tę piosenkę myślałem o tobie, dlatego tak łatwo mi poszło! – rzekł i pocałował mnie w policzek. Radośni wróciliśmy do domu.


poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 10



ROZDZIAŁ X
         Czekałam przed domem Harry’ego, ale on wciąż się nie pojawiał.
Tym razem nie byłam na niego zła wiedząc ze jego ojciec mógł go znów zatrzymać. Minęło 10 min, może 15. Ze zrezygnowaniem postanowiłam na niego nie czekać i ruszyłam w stronę szkoły. Szłam powoli gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi. Były ciepłe i delikatne.
- Zgadnij kto to! – powiedział znajomy głos.
- Harry! Kretynie! Przestraszyłeś mnie! – krzyknęłam udając ze jestem na niego wściekła. Tak naprawdę niesamowicie cieszyłam się że go widzę.
- Hahaha…No wiem. O to mi chodziło. Patrzyłem ukradkiem w okno czy już sobie poszłaś by cię zaskoczyć. Jak widać udało mi się. – oznajmił mi zadowoleniem.
- Harry! Ty dupku! – krzyknęłam bijąc go lekko.
- Spadaj! – powiedział i poczochrał mnie po włosach.
- Eeej! Przestań! – krzyknęłam i zaczęłam go gilgotać.
- Hahhaha! Dobra, poddaję się! – powiedział leżąc ze śmiechu na ziemi. Za to właśnie uwielbiałam Harry’ego. Zawsze sprzeczaliśmy się jak rodzeństwo.
- Dobra, to w jakie miejsce chciałeś mnie zabrać?
- To niespodzianka. – powiedział uśmiechając się radośnie.
         Harry zakrył mi oczy i prowadził mnie delikatnie do przodu. Mogłam tylko zgadywać ze jestem w jakimś strasznie zatłoczonym miejscu, bo wokół rozmawiali jacyś ludzie.
- Nic nie widzisz? – krzyknął Harry próbując przekrzyknąć krzyki i rozmowy.
- Nic, a nic! – odparłam, chodź próbowałam otworzyć oczy.
- To dobrze! Uważaj, będziemy szli po schodach! – powiedział a ja o mało nie potknęłam się o schodek.
- Już jesteśmy! Nie otwieraj jeszcze oczu! – krzyknął a ja tylko poczułam ze jestem na jakiejś otwartej przestrzeni.
- Mogę już? – zapytałam niecierpliwiąc się.
- Jeszcze chwilka! – krzyknął Harry, miotając się gdzieś z tyłu.
- JUŻ!
         Otworzyłam oczy. Znajdowałam się na scenie. Naprzeciwko mnie stał tłum ludzi. Ze strachu i zdenerwowania spojrzałam na Harry’ego. Stał przy mikrofonie. Za nim siedział perkusista, gitarzysta i klawiszowiec.
- Harry…Co?... – powiedziałam cicho może trochę za wysokim głosem.
- Alice, to dla ciebie…
*I know you’ve never loved the sound of your voice on tape. You never want to know how much you weigh
You still have to squeeze into your jeans
But you’re perfect to me... ♫
         Harry śpiewał pięknie patrząc mi w oczy. Stałam jak zahipnotyzowana. Jego wzrok zaczarowywał. Stał bardzo blisko mnie. Prawie stykaliśmy się nosami. Tak się w niego wpatrywałam, ze zapomniałam mrugać i łzy mi poleciały. Nagle Harry przestał śpiewać bo gitarzysta miał solówkę. I stało się. Pocałował mnie. Jego usta były miękkie i delikatne. Publiczność zaczęła klaskać i pogwizdywać. Harry odgarnął mi włosy za ucho i uśmiechnął się szeroko. Ja nadal się w niego wpatrywałam.
- O to przed państwem najpiękniejsza dziewczyna na świecie! Alice Jonson! – przedstawił mnie i podniósł moją rękę do góry. Publiczność zaczęła klaskać i wiwatować, a ja się zarumieniłam.  Harry to zauważył i zaśmiał się cicho.
         Koncert się skończył. Wracałam z nim do domu za rękę oparta o jego ramię. Odprowadził mnie pod same drzwi i pocałował mnie w policzek. Odwrócił się, a ja zapytałam :
- Powtórzymy to kiedyś?
         Harry odwrócił się powoli i odparł:
- Gdy tylko będziesz chciała…- po czym pomachał mi i wrócił do domu.

* tekst z Little things




niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 9



ROZDZIAŁ IX
         Była 12.00 w nocy. Leżałam na łóżku nie mogąc zasnąć. Nagle usłyszałam pukanie do szyby. Wstałam by zobaczyć kto to. Ujrzałam znajome loki. Bez wahania otworzyłam okno. Harry wszedł bezszelestnie do środka.
- Co ty tu robisz? – szepnęłam by nie obudzić mamy.
- Przyszedłem cię przeprosić, za to ze nie było mnie w kawiarni. – wytłumaczył mi się.
- Aaa…No tak. Wiesz, nie musisz nic mówić…
- Jak to? – zapytał wyraźnie zaskoczony.
- No bo…Wiem ze masz swoje problemy w domu. Ten argument mi wystarcza. - Skąd o tym wiesz?
- Wiesz…Trochę słychać było jak twój tata krzyczał na ciebie za to że nie przyniosłeś mu narkotyków. I… widzę po twoich ranach ze dość często cię bije. – powiedziałam prawie płacząc.
Harry zamyślił się przez chwile jakby układał sobie to wszystko co powiedziałam w głowie.
- Trwa to odkąd moja mama od niego odeszła. Bił mnie i ją jeszcze za czasów jak byli razem. Po rozwodzie ojciec oszalał. Wysyłał jej listy miłosne, potrafił nawet wejść w środku nocy do domu i błagać ją o przebaczenie. Wcześniej mieszkaliśmy w małej wiosce pod Londynem,, a teraz przeprowadziliśmy się tutaj, do miasta. Zrobiliśmy to ukradkiem w nocy gdy tata chodził pijany po ulicach. Lecz niestety tamtego dnia gdy szedłem do ciebie do kawiarni, odnalazł mnie. Zaczął mnie bić i żądał żebym dał mu pieniądze na narkotyki, więc zabrał mi telefon. Powiedział  że póki daje mu pieniądze na narkotyki i alkohol, matce nic się nie stanie. Lecz tamtego dnia nie miałem już czym zapłacić dilerowi. Zmyśliłem historie o tym że zabrała go policja, a on jak zwykle mnie uderzył. Włóczyłem się przez całą noc  po mieście z obawy przed nim. Ale nie mogłem niczego ci nie powiedzieć. – powiedział to tak szczerze że zaniemówiłam. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Oczy mi błyszczały od łez. Nic nie mówiąc przytuliłam się do niego. Odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czoło. Nagle usłyszałam kroki. To mama zbliżała się do pokoju!
- Schowaj się! – szepnęłam wskazując Harry’ emu szafę, a ja wskoczyłam do łóżka. Mama weszła do pokoju.
- Rozmawiasz z  kimś, Alice? – zapytała zaspana.
- Nie…To ktoś na dworze…- powiedziałam, a mama tylko wzruszyła ramionami i wyszła.
- Możesz już wyjść…- szepnęłam upewniając się czy mama na pewno sobie poszła.
- Całkiem pojemna ta twoja szafa. – powiedział Harry.
- Wracaj już do domu…- mruknęłam.
- Najpierw muszę się upewnić czy mój tata sobie poszedł. – powiedział zerkając przez okno. – Światła w domu są zgaszone. Chyba już go nie ma. Nadal cię nie przeprosiłem. Nie zabiorę cię do kawiarni, lecz w lepsze miejsce. Nie wiesz o mnie jeszcze wszystkiego. – powiedział  całując mnie w policzek. – Dobranoc – szepnął mi do ucha, po czym wyszedł przez okno. Ja stałam jak osłupiała gapiąc się w miejsce w którym kilka sekund temu stał Harry.
_________________________________
I co? Podobało się? Jak były jakieś błędy to przepraszam :)

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 8



ROZDZIAŁ VIII

Weszłam do domu i od razu rzuciłam się na kanapę. Przestałam płakać, wiedząc że to nie ma sensu. Zwinęłam się w koc i próbowałam zasnąć. Chodź byłam zmęczona, myśli nie dawały mi spać. Może rzeczywiście miał konkretny powód aby nie przychodzić? Mógł zadzwonić, albo wysłać sms. Spojrzałam na telefon w nadziei ze przyszła jakaś wiadomość. Lecz skrzynka w telefonie była pusta. Z rozczarowaniem cisnęłam telefonem w drugi kąt  kanapy. Położyłam się ciężko na poduszce. Nagle usłyszałam krzyki. Podniosłam się z kanapy uważnie nasłuchując. Tym razem rozległ się huk. Coś ciężkiego spadło na podłogę. Wstałam by zobaczyć przez okno co się dzieje. Krzyki dobiegały z domu Harry’ego. Ubrałam bluzę i poszłam sprawdzić co się dzieje. Już miałam zapukać, ale ręka mi się zachwiała. Znowu krzyki. Zerknęłam w okno. Harry siedział na kanapie a przed nim stał jakiś mężczyzna. Nie był to ten sam którego widziałam jak byłam tu za pierwszym razem. Stał nad Harrym i krzyczał. Podeszłam bliżej by móc usłyszeć co mówi.
- Nie pójdziesz do żadnego durnego programu! Masz się uczyć i zostać w domu! Miałeś przynieść towar od dilera! Masz go smarkaczu?
- Nie mam go…- mruknął Harry nie patrząc na ojca.
- Jak to nie masz?! Miałeś go od niego wziąć w umówionym miejscu!
- Ale złapała go policja. Mnie samemu ledwo udało się uciec. – powiedział spokojnie Harry.
- Jak śmiesz okłamywać swojego ojca?! Ja ci dam smarkaczu! – krzyknął ojciec Harry’ego i uderzył go z całej siły w twarz. Jego policzek był cały czerwony ale Harry nadal siedział nieruchomo.
- Wynoś się stąd! Nie pokazuj mi się na oczy dopóki nie przyniesiesz towaru! A jak nie, to dorwę twoją matkę…- powiedział ojciec a Harry wybiegł z domu. Zdążyłam schować się w krzaki by mnie nie zobaczył. Wyszedł przez furtkę i zamknął ją z trzaskiem. Miałam ochotę zadzwonić na policję. Ale wiedziałam ze to pogorszy sprawę. Chciałam dogonić Harry’ego ale on zniknął za zakrętem. Byłam głupia ze tak źle o nim myślałam. Dlatego nie mógł przyjść do kawiarni. Spotkał pewnie po drodze swojego ojca który znów go dręczył i pewnie zabrał mu telefon. Nie mogąc otrząsnąć z tego co się stało pobiegłam do domu.

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 7



ROZDZIAŁ VII
         Stałam pod kawiarnią. Już od 15 minut czekałam na Harry’ego. Zaczęłam szukać go nerwowo wzrokiem, mając nadzieję ze zaraz wyjdzie zza rogu. Minęło dobre pół godziny. Nadal go nie było. Już się łudziłam ze jednak jest inny, że mogę mu wybaczyć, ale on mnie tak po prostu zlekceważył. Chciał postąpić ze mną jak z innymi dziewczynami, zaczarowując mnie swoimi zielonymi oczyma. Myślał ze będę naiwna i dam się nabrać.
         Kompletnie wściekła i poniżona szybkim krokiem opuściłam kawiarnię. Miałam łzy w oczach. Nagle zauważyłam ze moja przyjaciółka Jenny idzie w moim kierunku. Otarłam mokrą twarz rękawem. Nie chciałam żeby widziała ze płaczę.
- Alice! Cześć! – przywitała mnie radośnie rozkładając do mnie ręce. Widząc ze wcale nie mam ochoty się witać, cofnęła je.
- Cześć…- mruknęłam, łkając.
- O matko…Alice, ty płaczesz!
- Nie, oczy mi się spociły, wiesz….- powiedziałam z kąsem, ale po chwili przestałam płakać, zdając sobie sprawę ze nie warto wylewać łez dla tego dupka.
- Co się stało? – zapytała obejmując mnie. – To przez tego Harry’ego? Przecież było wszystko porządku! Przez cała lekcję uśmiechaliście się do siebie! – powiedziała mówiąc z szeroko otwartymi oczyma.
- Wiesz, teraz wiem ze miałam rację nazywając go zwykłym podrywaczem – powiedziałam jej, próbując się uspokoić, po czym opowiedziałam jej o tym co się stało wczoraj.
- O rany! Dlaczego go odepchnęłaś? Przecież ci się podoba! Przestraszyłaś się, czy jak? – zapytała nie wierząc w to co przed chwilą powiedziałam.
- Wiesz, za dużo osób mnie już zraniło…Nie chciałam aby znowu stało się to samo.- mruknęłam.
- Nie rozumiem tego…Ale czemu się nie pojawił? Mieliście spotkać się w tej kawiarni aby wszystko sobie wyjaśnić, tak? Musiał mieć konkretny powód aby nie przychodzić…- powiedziała Jenny jakby to wszystko do niej nie docierało.
- Postaram się o tym zapomnieć. Nie rozmawiajmy już o tym, dobra? – powiedziałam, a Jenny tylko kiwnęła głową. Wyglądało jakby chciała coś dodać, ale zamknęła usta. Zrozumiała ze nie chcę już o tym rozmawiać. Rozstałyśmy się na przystanku. Jenny odjechała autobusem, a ja szybkim krokiem udałam się do domu.






O boziuu *.* Jaki mały Hazza :)
http://bi.kotek.pl/bloxlite/f640x640/97/31/670a6f8030.jpg

Rozdział 6



ROZDZIAŁ VI
Budzik zadzwonił. Zerwałam się z łóżka. Ogarnęłam trochę w pokoju i poszłam załatwić poranne sprawy. Zeszłam do kuchni i o dziwo była czysta. Sprawdziłam jeszcze raz czy moje włosy wyglądają w porządku i wyszłam z domu. Drzwi z sąsiedniego mieszkania otworzyły się. Wyszedł z nich Harry. Zauważył mnie a ja udawałam ze go nie widzę. Nie chcę z nim rozmawiać po tym co się wczoraj wydarzyło. Udałam ze coś robię w telefonie, i przyśpieszyłam kroku.
- Zaczekaj! Proszę! – krzyknął za mną. Ku swojemu zdziwieniu zatrzymałam się jak osłupiała. Harry podszedł niesamowicie blisko a mnie oblał rumieniec.
- Przepraszam cię za tamto…Wiesz…ty mi się naprawdę podobasz. Może działałem za szybko.-  powiedział prawie szepcąc. Jego głos był niesamowicie dojrzały i delikatny. Nic nie odpowiedziałam. W końcu zebrałam się na odwagę i podniosłam wzrok. Jego piękne zielone oczy niesamowicie błyszczały.
- Zapomnijmy o tym co się stało, dobra? To co, dasz zaprosić się na kawę? – powiedział Harry.
         Mruknęłam coś w rodzaju „tak”, a chłopak pocałował mnie w policzek. Tym razem nie protestowałam. Trwało to parę sekund, ale to był tak delikatny pocałunek jak dotkniecie puszystej wełny.
- Chodźmy do szkoły. Chyba nie chcesz się spóźnić, co? – rzekł mając wzrok skierowany prosto na mnie.
- N- nie… - wydukałam i ruszyliśmy przed siebie.
 Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się głośno. Mieliśmy ze sobą naprawdę dużo wspólnego. Harry’ego wcale nie  zdziwiło to ze nie lubię chodzić na imprezy i ze wolę poczytać książkę. Okazało się ze myślał w dzieciństwie ze jest dziewczyną.  Chodź rodzice wmawiali mu ze jest chłopcem, on i tak podkradał starszej siostrze Gemmie biżuterię i spódniczki. Trwało to do 4 roku życia. Zwierzył mi się także że kiedyś przez swoją głupotę uciął sobie sekatorem prawie całe włosy.
Wreszcie doszliśmy do szkoły. Po 5 sekundach dotarło do nas że jest już 15 dobrych minut pod dzwonku, i pobiegliśmy do klasy. Wydukaliśmy nędzne „przepraszam” i usiedliśmy na swoje miejsca. Przez cała lekcję śmialiśmy i uśmiechaliśmy się do siebie. Harry wysłał mi karteczkę na której było napisane :
„Teraz mi wybaczysz?”
Uśmiechnęłam się i odpisałam :
A jak myślisz? :)



Jeśli czytasz moje opowiadania, to napisz w kom że tak. Chcę wiedzieć czy ktoś to czyta :)

Rozdział 5



ROZDZIAŁ V
         Po około 5 minutach drogi doszłam do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Siedział tam ON. Jego piękne zielone oczy spojrzały na mnie. Harry uśmiechnął się do mnie szeroko. Wstał, wziął mnie za rękę a drugą ręką dotknął delikatnie mojego policzka. Jego ręce były niesamowicie gładkie i ciepłe. Zbliżył się do mnie po czym…
- ALICE!!! – ten wrzask rozległ się po całym moim ciele.
- ALICE!!! – znowu wrzask. Harry rozpłynął się, a nad sobą widziałam tylko moją mamę.
- Co…się stało? – mruknęłam mrugając przy tym nienaturalnie szybko Dopiero teraz zorientowałam się że leżę na łóżku.
- Co mi się stało? – zapytałam ponownie, próbując skontaktować się z rzeczywistością.
- Poślizgnęłaś się i upadłaś na podłogę. Spałaś przez dobrą godzinę. Prze sen mruczałaś coś…To było chyba Harry? To nie ten chłopiec co mieszka obok? Przyznam, niezły jest. Był tutaj. Chciał się pouczyć z tobą z fizyki. Kazałam mu pójść na górę by na ciebie poczekał, ale wtedy zemdlałaś i powiedział ze wróci później jak poczujesz się lepiej. – oznajmiła mi, a po chwili ktoś zapukał do drzwi. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Mama otworzyła drzwi. W drzwiach stał Harry.
 - O! Dzień dobry! Ty pewnie znów do mojej córki? – powiedziała mama.
- Eee, tak. Chciałem zapytać czy już czuje się lepiej. -  powiedział nieśmiało chłopak.
- Aaa, tak, właśnie się obudziła. Alice!!! Kolega do ciebie! – krzyknęła mama a ja wstałam nieprzytomna.
- Cześć… - mruknęłam nie patrząc Harry’emu w oczy.
- Hej…Czujesz się już lepiej? – zapytał uśmiechając się lekko. Jego loki były potargane przez wiatr.
- Tak…Dzięki. To…Co z tą fizyką? – zapytałam. Najwyraźniej obudziłam go z głębokiego zadumania, bo dopiero po jakimś czasie zorientował się ze do niego mówię.
- Aaa, no tak. Jutro jest ta kartkówka….A ja za bardzo tego nie ogarniam… Pomyślałem ze moglibyśmy pouczyć się razem. – oznajmił Harry.
- No…dobrze. To chodźmy na górę do mojego pokoju. – burknęłam patrząc w podłogę, gestem pokazując mamie aby przestała się głupawo uśmiechać.
         Weszliśmy do mojego pokoju bez słowa. Stanęłam przy szafce szukając nerwowo mojego zeszytu od fizyki. Czułam jego wzrok na plecach. Usiadłam na krześle i otworzyłam zeszyt. Zauważyłam katem oka ze Harry wcale nie robi tego samego.
- Nie przyszedłeś tu po to żeby się uczyć z fizyki, prawda?- zapytałam może zbyt donośnym głosem. Harry uśmiechnął się lekko.
- Znowu to robisz! – krzyknęłam tracąc kontrole nad samą sobą.
- Ale co? – zapytał Harry, najwyraźniej rozśmieszyłam go tym argumentem.
- Próbujesz mnie podrywać. Uwierz mi, takie sztuczki na mnie nie działają. Wiedziałam, jesteś podrywaczem i tyle.- powiedziałam stanowczo, z nerwów wypuszczając zeszyt z ręki.
- Wcale nie! Dlaczego tak myślisz?! – zapytał oburzony.
- Zarywasz do wszystkich dziewczyn w szkole. Myślisz że ja tego nie widzę?! – krzyknęłam.
- To nie prawda! To one pierwsze mnie zagadują! Ja tylko staram się być miły… - odpowiedział wciąż broniąc się Harry.
- Ha! A to dobre… Wiesz co o tobie myślę?! Myślę że… - powiedziałam ale Harry uciszył mnie całując mnie w usta. Odepchnęłam go szybko.
- Wyjdź stąd…- powiedziałam prawie płacząc.
- Ale…- powiedział chłopak wyraźnie zaskoczony tym co mówię.
- Powiedziałam…WYJDŹ! - krzyknęłam a do pokoju wparowała mama.
- Co się dzieje? Co to za krzyki? – zapytała.
- Harry właśnie wychodził. – powiedziałam szybko patrząc w podłogę.
Harry zupełnie osłupiały i zasmucony bezgłośnie opuścił mój pokój.
Mama kompletnie zaskoczona rozumiejąc że to nie jest dobry moment na rozmowy, wyszła z pokoju.








Ty: *Wchodzisz do pokoju w nowej sukience i cała wystrojona



Hazza :
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m92dtfJXdt1rby4j4o1_500.gif
















A o to Harry po spotkaniu z suszarką i szamponem zwiększającym objętość włosów xD
http://i.pinger.pl/pgr324/768ce25600133de2510bda3d

Rozdział 4



ROZDZIAŁ IV
       Wbiegłam do domu. To jest pewne. On mnie PRZEŚLADUJE. Za dużo rzeczy się dziś przytrafiło. Dobiegała 16.12. Mojej mamy nadal nie było. Postanowiłam do niej zadzwonić, ale nie odbierała. Przypomniało mi się ze jestem umówiona z moją przyjaciółką Jenny. Uczesałam się i przyszłam na umówione miejsce. Jenny siedziała na ławce rozglądając się wokoło. Zobaczyła mnie i uśmiechnęła się.
- Nareszcie jesteś! Myślałam że nigdy się nie zjawisz! – powiedziała i gestem wskazała mi miejsce wskazała mi miejsce koło siebie.
- To co dzisiaj? Lody? Rowery? Zakupy? – zapytała z zapałem. Jednej rzeczy zazdrościłam Jenny. Zawsze miała ten radosny błysk w oku i była tak zakręcona jak jej burza loków.
- Nie…Nie mam ochoty. – odpowiedziałam jej.
- Co się stało? Chodzi o tego całego Harry’ego? Przyznam, brzydki to on nie jest. - powiedziała zerkając na mnie porozumiewawczo.
- Sama nie wiem. Wiesz, pamiętasz ten dom co był na sprzedaż koło mnie? – zapytałam nie patrząc na nią.
- No, i? – zapytała z zaciekawieniem.
- On…On tam mieszka. – mruknęłam.
- Że kto?! Harry Styles zamieszkał koło ciebie? – powiedziała z niedowierzaniem Jenny. – Mi się zdaje że on się do ciebie podwala. Każda dziewczyna próbowała do niego zarywać. – oznajmiła.
- On? Jak dla mnie wygląda na podrywacza. On…Chyba nie jest w moim typie...  – odparłam ale Jenny zauważyła że nie mówię tego szczerze.
- Oh, Alice! Mnie nie oszukasz! Widać że cały czas o nim myślisz. Znam cię nie od wczoraj. -  powiedziała podnosząc lewą brew. Przed Jenny nic nie da się ukryć…
- O! Właśnie idzie! – krzyknęła.
- Gdzie?! – krzyknęłam zrywając się z miejsca jak porażona.
- Haha! Tak, to jest jasne jak słońce. Zabujałaś się w nim po uszy! – powiedziała Jenny uśmiechając się z zadowoleniem.
         Mój telefon zadzwonił. Mama w końcu oddzwoniła!
- Halo? – powiedziałam podnosząc słuchawkę.
- Alice? Gdzie jesteś? Czeka na ciebie w domu pewien chłopiec. Twierdzi ze cię zna. Wracaj do domu! – rzekła mama po czym rozłączyła się.
- Muszę iść…- powiedziałam do Jenny. Ona tylko kiwnęła głową. Pomachałyśmy sobie, po czym udałam się w kierunku domu.




Przybijcie żółwika Harry' emu! Za szkody związane ze zbiciem ekranu nie odpowiadam :P
http://24.media.tumblr.com/7c2444b04e00fe9d46ef8b0d083277dd/tumblr_mhacoy4slX1s49ario1_500.gif
Ty : Harry, pokaż ząbki :)
Harry :
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXyh1cWoP2wQGffONv8RC_6ug1Xh5r2RMF7pzV4U9btdK-0IoQEQkNVPFRG2hvq8H8VLUr2xKjZXshUHBRm5YFZJEjxF8sgDx33SUxShJ54t16KFQLYhYFmVFGc0AMpcAip3b7nhMAB52t/s1600/harry-styles-hahaha-no-gif-618.gif

czwartek, 23 maja 2013

  O boziuuu *.*
http://24.media.tumblr.com/tumblr_mcxm5xFZrG1rccyxzo1_500.gif
 Awww *_* Hazza *_* Ju chyba wiadomo który z 1D jest moim ulubionym :) On jest sexi nawet jak je banana xD
http://cdn2.gurl.com/wp-content/uploads/2013/02/Harry-Styles-GIF-G16.gif

Rozdział 3



ROZDZIAŁ III

Przez cały dzień omijałam Harry’ego. Stał się moją obsesją. Wszędzie gdziekolwiek patrzyłam widziałam jego twarz. Nie, to nie może być to…Ja nie mogłam się w nim ZAKOCHAĆ. Przecież to kompletny DUPEK. Wepchnął mnie do błota i jeszcze mnie prześladuje.
Zbliżałam się do domu. Deszcz przestał w końcu padać. Spojrzałam na domek jednorodzinny obok. Postawny mężczyzna wniósł wielki karton do domu. Najwyraźniej wprowadzili się nowi sąsiedzi. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi. Stan kuchni był taki sam jakim go zastałam rano. Usiadłam na kanapie przy oknie i otworzyłam zeszyt z fizyki. Jutro kartkówka…Ze zrezygnowaniem spojrzałam w okno. Był z niego widok na pokój sąsiadów. Był tam Harry. Zaraz, co tam do cholery robił Harry?! Zaciekawiona i przestraszona spojrzałam w okno. Loki zniknęły tak szybko jak się pojawiły.  Znowu te zwidy…Dobiegała 15.30. Mama spóźniała się już pół godziny. Zabrałam psa i wyszłam do parku. Idąc jeszcze raz zerknęłam na dom sąsiadów. Znowu te loki. Postanowiłam to sprawdzić i przy okazji się przywitać. Nim zdążyłam zapukać otworzyła mi kobieta. Miała  ciemne włosy do ramion i duże zielone oczy. Była bardzo do kogoś podobna, ale do końca nie wiedziałam do kogo.
- O! Dzień dobry! Ty pewnie mieszkasz obok? – przywitała mnie kobieta.
- Eee…tak. Jestem Alice. Alice Jonson. – odpowiedziałam jej i podałam rękę.
Kobieta odwzajemniła uścisk po czym powiedziała :
-  Milo mi, Alice. Jestem Annie. Annie Styles. Chyba nie znasz mojego syna ? – z kąta ukazała się znana mi twarz.
- To jest…- zaczęła kobieta.
- …Harry. Znamy się. – przerwałam pani Styles. Wydukałam coś o tym ze mama mnie woła i pobiegłam do domu.


Dobra, zaraz wstawię rozdział III :)
Wiem że krótkie, ale następne będą dłuższe :) Proszę, komentujcie ( i jak się wam spodoba) polecajcie znajomym i udostępniajcie!!! Bo nwm czy jest sens prowadzić tego blooga....;(

Rozdział 2



ROZDZIAŁ II

         Wbiegłam do klasy spocona i zdyszana. Była już 8.10. Wzrok klasy był skierowany na mnie.. Pan Smith patrzył na mnie groźnie. Wydukałam nędzne przepraszam i usiadłam w ostatniej ławce. Pan Smith odchrząknął i cała klasa skierowała wzrok na niego.
- Dzień Dobry, chciałem Wam przedstawić nowego ucznia, lecz się dzisiaj chyba nie pojawi … - powiedział nauczyciel a do klasy wparował zdyszany chłopak.
- Dzień dobry … Przepraszam za spóźnienie, nie mogłem znaleźć swojej klasy …  -  wydyszał chłopak.
Nagle coś mnie olśniło, nie to nie mógł być on, podniosłam głowę i ujrzałam burzę loków. O nie.
– Dobrze … a więc to jest wasz nowy kolega. Harry Styles – powiedział nauczyciel po czym Harry usiadł na drugim końcu klasy. Kątem oka dostrzegłam, że Harry wpatruje się we mnie. Zignorowałam to i skupiłam wzrok na Panu Smithie.
- Skoro jest nowy kolega, przekładam sprawdzian na jutro – powiedział.
W klasie wybuchła wielka euforia. Pan Smith bezskutecznie próbował uciszyć klasę. Spojrzałam na Harry’ego a ten uśmiechnął się do mnie. Udałam, że tego nie widzę i nerwowo zaczęłam rysować coś w zeszycie
Zadzwonił dzwonek. Korytarze zrobiły się pełne od uczniów. Usiadłam na ławce i zaczęłam czytać książkę. Nagle poczułam, że ktoś siada koło mnie.
- Nie wiem nawet jak masz na imię – odezwał się głos, który należał do Harry’ego. Podniosłam wzrok zza książki.
- Alice… prześladujesz mnie czy co?! – krzyknęłam.
- Wcale nie … naprawdę nie wiedziałem, że chodzisz do tej szkoły – wytłumaczył mi się – w sumie to fajnie, że jesteśmy w jednej klasie – dodał i pokazał wszystkie zęby.
- Eeee.. no nie wiem…. - Burknęłam po czym wstałam szybko.
- Dlaczego mnie nie lubisz? Nie podobam ci się? – zapytał.
- No … nie do końca. Muszę iść, cześć … - powiedziałam po czym uciekłam z kłopotliwej sytuacji.


Piszcie komentarze jak się wam podoba, a jeśli tak to dodam następny :)Chcecie rozdział II? *_* ;*

środa, 22 maja 2013

Piszcie jak się wam poodoba :)

Rozdział 1



Rozdział I

  Zegarek wskazywał 7.00 rano. Za oknem było już jasno. Moja kołdra została porozrzucana na wszystkie strony. Wiadomo, ja na łóżku, poduszka i pościel na podłodze. Wstałam, ubrałam się i umyłam. Dochodziła 7.15. Byłam sama w domu. Weszłam do kuchni. Kawa była rozsypana, a mleko rozlane. Moja przepracowana i po rozwodzie mama pewnie jak zwykle spóźniła się do pracy.   
     Dzisiaj mam sprawdzian z matematyki. Usiadłam na kanapie i otworzyłam zeszyt. I tak nic się z tego nie nauczę. Była już 7.30. Ubrałam moje Vansy i wyszłam z domu. Na dworze padał deszcz, więc założyłam kaptur. Jak na moje szczęście wlazłam w kałuże. Zatrzymałam się by wylać wodę z buta, i nagle poleciałam w dół. Miałam ochotę krzyknąć do tego dupka który mnie popchnął, ale zobaczyłam tylko rękę zwróconą w moją stronę. Spojrzałam  w górę ( nadal klęcząc ubłocona w kałuży) i ujrzałam burzę loków i duże czerwone usta uśmiechające się do mnie.
-  Co ty robisz kretynie?! – krzyknęłam do nieznajomego. Chłopak zaniemówił. Widać było że chce coś powiedzieć, ale ja mu przerwałam:
- Co się tak głupio uśmiechasz?! Nie ma nic zabawniejszego niż wpychanie przypadkowych ludzi do kałuży, prawda?! – krzyknęłam.
Chłopak wpatrywał mi się, po czym nieśmiało wydukał:
- Przepraszam…Śpieszyłem się. Może…kawa..? – po czym pokazał wszystkie swoje zęby. Teraz nie wytrzymałam. Miałam za chwilę wybuchnąć. Już otworzyłam usta by się na niego wydrzeć, ale on skutecznie mi przerwał:
- Pomóc ci wstać? Trochę dziwnie to wygląda jak rozmawia się z dziewczyną mokra od stóp do głów klęczącą w kałuży. – i podał mi rękę.
 Uchwyciłam ją niechętnie po czym spojrzałam na nieznajomego.
      Gdy się uspokoiłam dopiero mogłam mu się przypatrzyć. Miał ciemne bujne loki i duże zielone oczy. Miał chudą, ale przystojną twarz.
- To pójdziesz ze mną na tę kawę, czy nie? Muszę cię jakoś przeprosić. – powiedział.
- Możesz przestać suszyć zęby?! Nie pójdę z tobą na żadną kawę! – krzyknęłam, po czym odwróciłam się energicznie. Chyba zbyt energicznie bo po chwili znów znalazłam się na ziemi. Chłopak z czupryną zaśmiał się cicho.
- I co się ryjesz?! - wrzasnęłam już zupełnie zbulwersowana.
- Dlatego że jeszcze nigdy nie widziałem takiej sieroty – powiedział spokojnie, chodź widać było po jego twarzy że ma ochotę wybuchnąć śmiechem, i znów wyciągnął do mnie dłoń.
      Odepchnęłam ją i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 7.58!
- Muszę iść. Zaraz się spóźnię do szkoły. – powiedziałam chłodno.
- Czekaj! – krzyknął za mną chłopak, ale go zignorowałam i pobiegłam do szkoły.

Heej :) Tu znajdziecie iamginy o 1D :) O topierwszy rozdział :)