ROZDZIAŁ XVIII
Zbudziłam się przed budzikiem. Miałam
dziwny sen. Śniło mi się jakieś jeziorko, kwiaty, pola i…Zayn. Podniosłam się z
łóżka i spojrzałam na biurko. Stał na nim wazon z kwiatami a obok leżał jeszcze
nie zwiędły wianek. A więc to była jawa. Wczoraj wieczorem Zayn naprawdę wyznał
mi miłość. Przeraziłam się. A co jeśli Harry się o tym dowie? Wtedy nie miałabym prawa czepiać się o
Rebecę, bo sama nie jestem lepsza… Ale czemu myślę tylko o sobie? Przecież
Harry nie daruje Zayn’ owi tego co zrobił. Pokłócą się, a zespół się rozpadnie. Chodź
było mało prawdopodobne że ktoś się dowie, bo byłam tylko ja i Zayn, to i tak
byłam pełna obaw. A najgorsze było to ze
zaczęłam coś do Zayn’ a czuć. Kłóciłam się sama ze sobą że to tylko mój
przyjaciel, ale mimo to jak tylko o nim pomyślałam to robiło mi się gorąco.
Zaczynają mi się przypominać jego duże , w kolorze ciemnej czekolady oczy, i
czarne jak kruk włosy. I jeszcze ten powalający uśmiech. Nadal kocham Harry’
ego , ale Zayn też jest dla mnie ważny. Mam jeszcze jeden problem. Co ukrywa
Harry z Rebecą? Muszę z nim dzisiaj porozmawiać. Jeśli okaże się że naprawdę
woli Rebecę, to skończyć z tym raz na zawsze…
Z telefonu poleciała muzyka wskazując
6.00. Wyłączyłam budzik i spojrzałam w okno Harry’ ego. Nie przywitał mnie tak
jak zawsze uśmiechem. Po prostu go tam nie było. Pewnie wstał wcześniej.
Zeszłam na dół do kuchni. Na stole leżała karteczka od mamy. „ Przed wyjściem
zrób zakupy” – mówiła kartka, a obok niej leżała druga na której była napisana
lista rzeczy do kupienia. Doprowadziłam się do porządku i wyszłam do
pobliskiego sklepu. Na miejscu nikogo nie było, oprócz przygrubej kasjerki za
ladą. Mruknęłam „dzień dobry”, ale chyba za cicho bo kobieta nic nie
odpowiedziała nadal czytają magazyn. Na kartce było napisane że mam kupić dwie
wody mineralne. Były nisko na półce po drugiej stronie szafek. Schyliłam się by
je wziąć i usłyszałam ze ktoś wchodzi d sklepu. Nie odwróciłam się by zobaczyć
kto to, i weszłam głębiej między półki by poszukać ciastek w czekoladzie. Usłyszałam
tylko jak ta osoba mówi „dzień dobry” i
rozpoznałam w nim głos Harry’ ego. Odwróciłam się wolno, a loki zbliżały się do
mnie. Nie chciałam go widzieć. Wczoraj nie powiedział do mnie ani słowa, a nie
chciałam się z nim kłócić przy kasjerce która by i tak nic nie usłyszała bo
właśnie w tej chwili założyła słuchawki na uszy. Schowałam się za skrzynką z
ziemniakami i patrzyłam co Harry bierze z półek. Wziął parę zgrzewek piwa, i
cały rząd chipsów. Nie miałam pojęcia po co
on tyle tego bierze, mogłam się tylko domyślić że na jakąś imprezę.
Przed sklepem stał chłopak którego nie znałam. Harry zapłacił i dał chłopakowi
zgrzewki który wsadził je do bagażnika, po czym odjechali. Zabrałam resztę
rzeczy do kupienia i wyszłam.
Byłam już w domu i spojrzałam na
zegarek. Wskazywał 7:30. Czas by iść do studia. Dziś jest ważny dzień dla 1D. Trzeci
występ na żywo. Dziwnie było mi iść do
studia ze świadomością że nie robie tego dla Harry’ ego. Idę tam bardziej dla
Zayn’ a, Lou, Liama i Nialla. Jeśli Harry woli Rebecę, to niech ona dodaje mu
otuchy. To był także stresujący dzień dla mnie. Chciałam sobie wszystko z
Harrym wyjaśnić.
Doszłam na miejsce i zauważyłam auto
którym nie dawno jechał. Spojrzałam w szybę myśląc ze wciąż w nim jest. Lecz auto było puste. Otworzyłam drzwi i byłam już w środku. One
direction stało już na scenie szykując się do występu. Oczywiście Harry’ ego z
nimi nie było. Próba minęła szybko i sprawnie, chodź Harry tylko raz zaśpiewał.
Bezskutecznie próbowałam unikać Zayn’ a.
Nawet jak na niego nie patrzyłam, to czułam jego wzrok na plecach. W
ciągu całego dnia nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Postanowiłam uciec z
zasięgu jego wzroku i poszukać Harry’ ego. Moje poszukiwania nie trwały długo.
Stał przy drzwiach od garderoby i rozmawiał głośno z tym samym chłopakiem
którego widziałam przed sklepem. Wyglądało na to że się kłócili.
-
Jak to go nie będzie?! Miał być! – krzyknął Harry.
-
Tak się złożyło… - tłumaczył się chłopak w krótkich brązowych włosach.
-
Dobra, sam się tym zajmę…- rzekł Hazza i szybko skręcił w lewy korytarz.
Chłopak zauważył mnie i szybko wszedł do przebieralni.
Nadeszła pora występu. Usiadłam jak
zwykle w pierwszym rzędzie czekając aż 1D wyjdzie na scenę. Prezenter
zapowiedział ich i po chwili zaczęła grać muzyka. Piosenka nazywa się „ Your
song”. Zespół jak zawsze zaprezentował się świetnie, i z ciekawością czekałam
na opinię jury, ale nie oni otworzyli usta, lecz Harry:
-
Dziś jest wielki dzień. Nie tylko dla nas, że już trzeci tydzień możemy tu dla
was występować, ale i dla jednej z najważniejszych kobiet w moim życiu. Dziś są
urodziny Alice Jonson, którą zapraszam teraz na scenę! – powiedział a mnie
ogarnęło zdumienie i radość. Szłam powoli po schodach na scenę. Naprawdę
zapomniałam że są dzisiaj moje 17 urodziny. Gdy byłam na scenie, Harry od razu podbiegł do mnie i
przytulił. Wtuliłam się w jego piękne loki. Wyściskałam go tak mocno, jakbym
nie widziała go przez rok. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak wiele dla mnie
znaczy. Mimo że byłam na niego zła,
skrycie niesamowicie za nim tęskniłam. Dotarło do mnie że jesteśmy nierozłączni
i że chodź go wciąż widziałam to byliśmy bardzo daleko od siebie. Gdy mnie
puścił ujrzałam jego piękne zielone oczy za którymi tak tęskniłam. Uśmiechały
się do mnie. Publiczność klaskała, a
mnie przypomniało się że to odcinek na żywo i że ogląda mnie połowa Angli i się
okropnie stremowałam. Lecz Harry uśmiechnął się do mnie dodając mi otuchy i
przestałam się przejmować.
-
Wielkie brawa dla Alice! – krzyknął Hazza a publiczność zaklaskała jeszcze
głośniej. Z góry pozlatywały balony w kształcie serc z napisem „ Happy 17”, a Harry pocałował mnie w
policzek. Uśmiałam się szczerze, To najmilsze urodziny w moim życiu. Reszta
zespołu wyściskała mnie serdecznie, i było po nich widać że to dla nich również
jest wielkim zaskoczeniem. W końcu zeszłam ze sceny a jury wyraziło swoje
zdanie o występie chłopaków, dodając że to bardzo milo ze strony Harry’ ego że
zrobił ma taką niespodziankę dodają że jestem wielką szczęściarą. Występ bardzo
się im podobał! Chłopcy wystąpili jako ostatni i nie trzeba było długo czekać by
usłyszeć że 1D przechodzi dalej! Chłopaki bardzo się ucieszyli a ja pisnęłam z
radości.
Program się skończył i mogłam przyjść
do chłopaków by ich jeszcze raz wyściskać. Zayn pocałował mnie w policzek, lecz
po przyjacielsku, bynajmniej z mojej strony. Wyszliśmy ze studia i chłopcy
zaprowadzili mnie do klubu. Tam czekała na mnie następna niespodzianka. W
klubie było pełno ludzi a między nimi stał tort ze świeczką w kształcie liczby
17. Tłum przywitał nas oklaskami gratulując chłopcom przejścia dalej i życząc
mi wszystkiego najlepszego. W tłumie rozpoznałam osoby z mojej klasy, lecz
wiele twarzy było mi obcych. Wzrokiem szukałam Rebeci, lecz jej nigdzie nie
widziałam. Ucieszyło mnie to bardzo, chodź nadal dręczyło mnie pytanie co
robiła z Harrym w toalecie. Lecz nagle wyszła zza rogu niosąc wielki karton.
Ten sam który wczoraj niósł Hazza. Pudło było zawiązane czerwoną kokardą, a do
niej była przylepiona kartka z napisem „ Wszystkiego najlepszego Alice”. Rebeca
uśmiechnęła się do mnie, a ja to odwzajemniłam niezbyt szczerze. Wzięłam pudło,
które jednak stało się dosyć lekkie i rozerwałam taśmę nożykiem od któregoś z
gości. W środku była jasno brązowa, podobna do takiej jaką ma Niall, gitara.
Ucieszyłam się tym prezentem, bo rzeczywiście wspominała o tym że chciałabym nauczyć się gry. Goście zaśpiewali „ Sto lat!”, i klaskać. Gdy skończyli
rozbrzmiała muzyka. Chciałam sprawdzić kto jest Dj’ Em, a okazał się nim Harry.
Najwyraźniej o niego poszła kłótnia że nie mógł przyjść. Impreza zapowiadała
się naprawdę dobrze, mimo że w towarzystwie Rebeci. Usprawiedliwiłam Harry’ ego ze wszystkiego.
Omijał mnie by to wszystko zaplanować. Goście zaczęli tańczyć, a Niall jak to
Niall, zajął się stolikiem z jedzeniem. Napchał sobie usta chipsami po czym
dołączył się do reszty.
- Alice, to jest Will.
Pomagał mi to wszystko przygotować. – powiedział Hazza przedstawiając mi
znajomego chłopaka sprzed sklepu. Harry wrócił na swoją posadę Dj’ a i puścił
balladę. Loczek zszedł na parkiet i zaprosił do tańca. Złapał mnie w talii i
pozwolił oprzeć głowę na jego ramieniu.
Z utęsknieniem wtuliłam się w jego loki. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam
Zayn’ a. Stal przez chwilę patrząc na nas po czym wyszedł szybko z klubu. Zrobiło
mi się smutno że tak zareagował, ale nie śmiałam za nim pobiec. Wolna muzyka
się skończyła i puściłam Harry’ ego. Był
naprawdę uradowany, ale ja tylko uśmiechnęłam się lekko. Muzyka znów była
szybka i na miejscy Harry’ ego stanął Will. Nagle poczułam że ktoś bierze mnie
go góry. To Louis wziął mnie na barana i po chwili znaleźliśmy się na
stole. Krzyczałam by mnie zostawił, ale
on zaczął tańczyć. Wyglądało to naprawdę komicznie. W końcu mnie puścił a ja
cała się trzęsłam ze śmiechu. Lecz Lou mnie nie zostawił i porwał do dzikiego
tańca udając tancerza tango mając różę w zębach. Śmiałam się nadal, ale nie
próbowałam uwolnić się z jego uścisku. To było naprawdę zabawne. Nawet Liam,
zazwyczaj spokojny wygłupiał się w najlepsze. Harry potrząsał lokami niczym
gwiazda rocka a ja razem z nim. Lou biegał po klubie krzycząc „ Gdzie są
marchewki?!”, a Niall nagle przyniósł całą skrzynkę. Po chwili wszyscy goście
mieli w rękach marchewki a Liam krzyknął „ Za Alice!” i wszyscy podnieśli je do
góry jakby wznosili toast.
Impreza skończyła się o 3.00 w nocy i w końcu zmęczona
wracałam z Hanzą do domu. Trzymałam go za rękę, a on miał w dłoni moją nową
gitarę. Sprawdziłam jeszcze, czy Zayn za nami idzie, lecz go tam nie było. Ale
nawet on nie zepsuł mi humoru. To była udana noc.
- Teraz będę mógł dzielić
swoją pasję z tobą. – rzekł Harry. – Szybko się nauczysz. – powiedział a ja na
chwilę się zmieszałam zbaczając z tematu.
- Dlaczego na imprezie była
Rebeca? – zadałam mu to pytanie po długich przemyśleniach, a uśmiech Harry’ ego
trochę się zmniejszył.
- Jej tata pracuje w sklepie
muzycznym. Dzięki niej dostałem wielką zniżkę na tę gitarę. Sama się też trochę
dołożyła. Więc jak miała nie przyjść? – powiedział a ja nie śmiałam już
odpowiedzieć na to pytanie wiedząc ze Rebeca jednak nie jest taka zła.
Swietne i ciesze sie ze wszystko sie wyjasnilo :-)
OdpowiedzUsuń