ROZDZIAŁ
XVII
Gdy wyszłam z Zayn’ em ze studia,
poczułam że ciągnie mnie w przeciwną stronę, niż do mojego domu. Chciałam coś
powiedzieć, ale on tylko złapał mnie za rękę i poprowadził w jakąś wąską
uliczkę. Doszliśmy na małą ścieżkę przed lasem. Naprzeciwko rozlewało się małe
jeziorko. Znowu chciałam się odezwać ale Zayn gdzieś zniknął. Zza moich pleców
widziałam tylko bukiet polnych kwiatów i poczułam że ktoś delikatnie nakłada mi
wianek na głowę. Prze sekundę myślałam że to Harry, ale zdałam sobie sprawę że
to nie możliwe bo byłam tylko sama z Zaynem. Odwróciłam się, ale za mną znowu
nikogo nie było.
-
Zayn! Gdzie do cholery jesteś? Co to za kwiaty…? – chciałam pytać dalej ale on
znów pociągnął mnie przed siebie, tym razem nad brzeg jeziorka. Przede mną
płynęła mała łódka z żaglem na której było napisane :
„Zebrałbym
dla Ciebie każdy kwiat. Najpiękniejsze śpiewy ptaków nie są tak dźwięczne jak
każde twoje kichnięcie czy zakasłanie. Wiedz że po prostu kocham Cię.”
Przeczytałam to 3 razy stojąc jak
osłupiała. Poczułam że Zayn zbliża się by pocałować mnie w szyję.
-
Nie! – krzyknęłam, a Zayn się cofnął.
-
Przepraszam…. – mruknął odchodząc jeszcze dalej.
-
Co ty sobie wyobrażałeś?! Że jak obrażę się na Harry’ ego to już o nim kompletnie zapomniałam?! Myślisz
że nie jest mi teraz trudno?! A ty mi z takim czymś wyskakujesz?! – krzyknęłam
mówiąc prawie wszystko co mi leżało na sercu. PRAWIE. Bo ja do Zayna też
zaczęłam coś czuć. I to było najgorsze.
Spojrzałam
na Zayna i nagle pożałowałam tych słów. Stał sztywno. Jego oczy błyszczały.
Zacisnął pięści.
-
Jestem kretynem…Co ja sobie wyobrażałem… - mruknął, łapiąc się za głowę i
odchodząc.
-
Zaczekaj…proszę… - powiedziałam. Zayn zatrzymał się i odwrócił głowę w moją
stronę.
-
Zanim mnie znienawidzisz chcę abyś coś wiedziała. – powiedział. Nie śmiałam mu
przerwać.
-
Jeszcze żadna osoba tak jak ty nie była mi tak bliska. Każdą chwilę spędzoną z
tobą naprawdę pięknie wspominam. Pamiętam jak Harry nie miał dla ciebie czasu.
Nie powiedział nawet dlaczego nie może z nami gdzieś pójść. Wtedy zabrałem cię
do kina na horror w 3D, pamiętasz? Usiedliśmy na samej górze i obrzucaliśmy
ludzi popcornem. Kobieta z obsługi skrzyczała nas, więc przestaliśmy. Po paru
minutach zaczął się seans. Nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu. Nastąpiła
przerażająca scena, prawie cała sala pisnęła, a my zaczęliśmy się rechotać jak
debile bo ty porównałaś dziewczynę – zombi do dźwiękowca Jake’ a. Ja w tym
momencie nie wytrzymałem ze śmiechu i wyplułem popcorn na jakiegoś faceta
naprzeciwko. On odwrócił się krzycząc na
nas, a nagle przyszła ta sama kobieta z obsługi co wcześniej, i wygoniła tego
mężczyznę, a nie nas, chodź cały seans się śmialiśmy. Pewna dziewczyna
zaczepiła nas czy film się nam podobał, my tylko mruknęliśmy tak i zaczęła
opowiadać o jakiejś scenie, pytając nas czy naszym zdaniem też była równie
przerażająca. Odpowiedzieliśmy że pewnie, chodź kompletnie nie wiedzieliśmy o
czym mówi, ani co działo się w filmie. Potem kupiliśmy farby do twarzy, i
straszyliśmy ludzi wracających z filmu wyskakując z krzaków z głośnym wrzaskiem
udając zombi i oblewając ich ketchupem z Mc Donald’s. Pamiętam wszystkie nasze
rozmowy, jak opowiadałaś jak Ci było trudno gdy twoi rodzice się rozwiedli. O
tym jak inni nie akceptują Ciebie takiej jakiej jesteś, bo żyjesz marzeniami,
pochłonięta w książkowe historie. Zawsze gdy idziemy ulicą jesteś uśmiechnięta.
Obdarzasz uśmiechem ludzi których nawet
nie znasz. Zapamiętałem tę chwilę jak pewne dziecko płakało bo spadł mu lód na
ziemię. Miał buzię ubrudzoną, a ty podeszłaś i wytarłaś mu ją. Natychmiast
przestało płakać. Jesteś wyjątkowa. Odkąd Cię zobaczyłem na 1 próbie,
zakochałem się w Tobie. W twoich długich jak koński ogon włosach, zielonych
oczach i pięknym uśmiechu. Ale wtedy zobaczyłem jak Harry łapie Cię za rękę. Wiedziałem ze nie ma
u Ciebie szans, ale postanowiłem o Ciebie walczyć i chodź zostać twoim
przyjacielem. Potrafisz stworzyć wokół siebie taki klimat, w którym każdy może
czuć się sobą. Nawet jeśli mnie znienawidzisz za to co się stało, chcę abyś
chodź zapamiętała to co teraz usłyszałaś i byśmy nadal byli przyjaciółmi, albo
chociaż żeby nie skończyło się tak że będziemy się zachowywać jakbyśmy się nie
znali. – skończył mówić. Patrzyliśmy na siebie przez parę sekund. Nagle zrobiło
mi się dziwnie ciepło. Poczułam coś
do Zayna czego nie umiałam sobie wytłumaczyć. Lecz on mnie pocałował. Zrobiło
mi się dziwnie słabo, jakbym straciła
wszystkie siły. Nie próbowałam go odepchnąć. Poddałam mu się. Puścił mnie. Miał
łzy w oczach. To były szczere łzy.
- Nie wybaczysz mi tego,
nigdy! – krzyknął i rzucił się na kolana. Płakał tak żałośnie, ze Go przytuliłam.
- Nikomu nie powiem o tym co
się stało. Pozostaniemy nadal przyjaciółmi. – szepnęłam mu do ucha, a on
przestał płakać. Spojrzał tylko na mnie i uśmiechnął się. Wstał, zerwał kwiat i
włożył mi go za ucho. Nadal się uśmiechał.
- Jesteś naprawdę wyjątkowa.
– rzekł, i udaliśmy się w kierunku domu. Zayn skręcił do hotelu, a ja weszłam
do domu. Nagle poczułam że nadal mam wianek z kwiatów na głowie. Położyłam go
na szafce i zasnęłam, sama nie wiedząc czy bardziej szczęśliwa, czy zasmucona.
Zayn tak slodko to powiedzial ale mimo to wole harrego :-) musisz szybko dodac kolejny bo ja musze wiedziec o c chodzi z harrym :-) xd
OdpowiedzUsuń