ROZDZIAŁ XX
Obudziły mnie wibracje w telefonie. Podniosłam się ciężko z
łóżka i spojrzałam w ekran. Czekała na mnie wiadomość od Harry’ ego. „
Przepraszam. Możemy wszystko naprawić by było tak jak dawniej?” – mówił sms.
Sama z siebie uśmiechnęłam się pod nosem. Mimo że jestem na niego zła, i tak
cieszę się że nas związek nie jest mu obojętny i że chce wszystko naprawić. Nie
odpisałam mu. To nie jest rozmowa na telefon. Musiałam się z nim spotkać.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Wzięłam psa na smycz i otworzyłam drzwi. Za progiem stał Harry, trzymając kwiaty za
plecami. Gdy mnie zobaczył pokazał swoje idealne zęby. Uśmiechnęłam się lekko,
i dałam mu się objąć ramieniem. Zachowaliśmy się przez chwilę jakby nic się
wczoraj nie stało. Nagle posmutniałam trochę i poważnie popatrzyłam na Harolda,
który mimo mojego poważnego spojrzenia nie przestawał się uśmiechać.
- Wiesz, strasznie za tobą
tęskniłem…- powiedział przytulając mnie mocno. Wtulając się w niego zamknęłam
oczy, rozkoszując się jego zapachem. Pachniał wanilią i trochę marcepanem. W
końcu się puściliśmy a ja spojrzałam mu w oczy.
- Co ukrywasz z Rebecą, i dla
kogo te kwiaty? – zapytałam nie odrywając od niego wzroku.
Harry wyglądał przez chwilę
jakby chciał uniknąć tego pytania ale po paru sekundach powiedział:
- Zaprowadzę cię w pewne
miejsce i wtedy zobaczysz. – po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy przed
siebie. Po paru minutach ku mojej złości zza zakrętu wyszła blond włosa wysoka
piękność – Rebeca. Spojrzałam na Harolda, a on tylko mnie puścił i wyściskał
Rebecę na przywitanie. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Blondynka szepnęła mu
coś do ucha a Harry tylko kiwnął głową. Nie odzywałam się, czekając aż któreś z
nich raczy mi wytłumaczyć o co właściwe chodzi, lecz Harry tylko wziął mnie za
rękę i pociągnął za sobą. Spojrzałam na Rebecę, a ona tylko patrzyła przed
siebie kompletnie mnie ignorując. Po paru cichych minutach doszliśmy pod
szpital.
- Harry, po co tu
przyszliśmy? – zapytałam.
- Zobaczysz. – rzekł nie
patrząc na mnie.
Weszliśmy po schodach i podążaliśmy długim korytarzem. A
każdym z pokoi znajdowała się szyba, przez którą było widać pacjentów. Nie byli
to dorośli, lecz dzieci. Przechodząc obok jednego z pokoi widziałam płaczącą
matkę trzymającą głowę na łóżku swojego dziecka, które delikatnie ostatkiem
swoich sił głaszcze ją po głowie. Na tą scenę łzy stanęły mi w oczach i szybko
odwróciłam głowę i pobiegłam za Harry’ m. W końcu zatrzymaliśmy się przed
jednym z pokoi i Rebeca otworzyła drzwi. Leżała tam w łóżku dziewczynka która
mogła mieć 8 - 9 lat i była bardzo podobna do Rebeci, tyle że miała trochę
haczykowaty nos. Rebeca przytuliła ją, po czym Hazza zrobił to samo całując ją
w policzek.
- Patrz co dla Ciebie
narysowałam… - powiedziała dziewczynka podając Harry’ emu rysunek który
najwyraźniej przedstawiał jego.
- Dziękuję, Lisa. To bardzo
ładne. – powiedział Harry składając
kartkę i chowając ją do kieszeni.
- Harry….Kto, kto to jest? –
zapytałam. Czułam wzrok Rebeci na karku.
- To jest Lisa, siostra
Rebeci. Niedługo skończy 9 lat. Ma białaczkę i niewiadomo czy z niej wyjdzie.
Pewnego dnia Lisa przełączając kanały natrafiła na X – Factor, kiedy akurat my
występowaliśmy. Powiedziała że podoba się jej ten chłopak w lokach (czyli ja) i
że fajnie śpiewam. Rebeca powiedział jej że mnie zna i że mogę ją odwiedzić. I
przyszedłem. Bardzo miło mi się z nią rozmawiało i była bardzo ciekawa co do
programu X- Factor. Na koniec poprosiła mnie abym zaśpiewał jej kołysankę, a ja
się zgodziłem i prawie natychmiast zasnęła. Rebeca opowiadała mi że gdy rano
zobaczyła że mnie nie ma, prawie się rozpłakała. Od tamtego czasu często
przychodzę ją odwiedzać. Lekarz mówił że to dobrze że ją odwiedzam bo to
poprawia jej samopoczucie i zwiększa szanse na wyzdrowienie. Nie mogłem ci
powiedzieć ponieważ Rebeca mi na to nie pozwalała. Mówi ze ci nie ufa. Dlatego
tak szeptaliśmy za twoimi plecami. Próbowałem ją przekonać że można ci ufać i
że nikomu o tym nie powiesz. Przepraszam. – powiedział. Rebeca nadal się nie
odzywała.
- Rebi, kto to jest? –
zapytała dziewczynka.
- To jest Alice. Twoja nowa
koleżanka. – odpowiedziała z uśmiechem.
- Cześć, Lisa. – wydukałam
nieśmiało. Dziewczynka chwilę na mnie patrzyła po czym uśmiechnęła się. Obok
łóżka na którym leżała stała szafka na której leżała sterta kartek jej
rysunkami. Wzięłam do ręki jeden z nich który przedstawiał biegnącego konia. Po
paru sekundach zauważyłam że jak na dziewięcioletnią dziewczynkę naprawdę
dobrze rysuje. Gdybym nie wiedziała że to narysowała dziewięcioletnia
dziewczynka, pomyślałabym że narysowała to trzynastoletnia dziewczyna.
- Wiesz Lisa, naprawdę dobrze
rysujesz. Ten obrazek jest bardzo ładny. – powiedziałam a dziewczynka tylko się
uśmiechnęła. Miała bardzo zmęczoną twarz i wory pod oczami. Widać było że ta
choroba ją wymęczyła. Zaskakujące jest to że mimo tak ciężkiego leczenia nadal
się uśmiecha. Świadczy to o tym że jest bardzo silna. Wpatrywała mi się przez
chwilę po czym dotknęła mojej twarzy i gładziła ją palcami. Wpatrywałam się w
jej niebieskie oczy. Był w nich jakiś niesamowity błysk którego nie rozumiałam.
- Jesteś bardzo ładna, Alice.
– powiedziała cicho.
- Dziękuję… - odpowiedziałam.
- Lisa, mam coś dla ciebie. –
powiedział Harry pokazując dziewczynce żółte tulipany po czym wstawił je do
wazonu stojącego na szafce.
- Bardzo je lubi. Uspokajają
ją. – odezwała się Rebeca. Dziewczynka nawet się nie odwróciła tylko nadal
pochłaniała mnie swoimi oczyma. Po krótkiej chwili do pokoju wszedł lekarz.
- Niestety, Lisa musi zażyć
leki które wprowadzą ją w stan uśpienia. Dlatego musicie już iść. Dziękuję że
ją odwiedziliście. Przez cały ranek pytała się kiedy w końcu przyjdziecie. –
powiedział wysoki mężczyzna w okularach.
- Cześć, Lisa. – powiedział
Harry przytulając ją na pożegnanie.
- Na razie, Lisa. – powiedziała
Rebeca machając jej a ja tylko kiwnęłam głową i wyszliśmy ze szpitala. Szliśmy
przez chwilę w milczeniu po czym zebrałam się na odwagę i zapytałam Rebecę:
- Dlaczego uważałaś że nie
można mi ufać? – dziewczyna najwyraźniej trochę zmieszana tym pytaniem
odpowiedziała :
- Jesteś bardzo lubiana przez
resztę chłopców 1D. To oznaczałoby że mogłabyś im powiedzieć o mojej siostrze.
Wtedy dowiedziałoby się o niej wiele osób i wtedy każdy chciałby ją odwiedzić,
a wówczas zrobiłyby się tłumy, czego Lisa nie lubi. Robi się wtedy drażliwa i
zdenerwowana. To jej szkodzi. Źle znosi duże tłumy ludzi i miewa napady złości.
Nie znasz jej od tej strony. Z jednej strony jest łagodną i uśmiechniętą
dziewczynką, ale ma naprawdę okropne napady wściekłości. Robiłam to dla jej
dobra. Jeśli źle cię oceniałam, to przepraszam. – na te słowa tylko kiwnęłam
głową. Doszliśmy do mojego domu. Harry pocałował mnie w usta i poszedł do
siebie. Ja stałam nadal z Rebecą przed moim domem.
- Wiesz Alice, zazdroszczę
ci. – powiedziała. Ja ją obdarowałam tylko wzrokiem zaskoczenia.
- Dlaczego? – zapytałam.
- Jesteś wielką szczęściarą.
Harry to naprawdę świetny chłopak. – odparła.
- Może i tak, ale ostatnio
trochę się nam nie układa… Fanki cały czas go gdzieś zabierają…Mam wrażenie że
go tracę. – powiedziałam.
- To w końcu jego fanki… Musi
mieć dla nich czas aby nie myślały o nim źle i żeby mieć ich coraz więcej. –
odparła.
- Może i racja…Ale ja i tak
się boję że go stracę. – powiedziałam.
- Nie stracisz go, na pewno.–
odparła gładząc swoje długie blond włosy. – Muszę ci się do czegoś przyznać. –
dodała patrząc na mnie wzrokiem dziecka które przyłapano na podjadaniu
cukierków. – Harry bardzo mi się podoba. Nie bój się, nie zamierzam ci go odebrać.
Na początku – owszem, ale zdałam sobie sprawę ze to bez sensu. Widzę jak na
ciebie patrzy. Każda dziewczyna marzy by chłopak patrzył na nią w taki sposób.
On widzi w tobie uwielbienie, cud świata. Poza tym jest szczery, ale w taki
sposób że nie rani. Powiedział mi prosto w twarz że jest z Tobą, i że to Ciebie
kocha. Przez twoją urodzinową niespodziankę zaprzyjaźniliśmy się. Bardzo często
o Tobie mówi. – powiedziała odrzucając włosy do tyłu. – Teraz już muszę iść,
cześć. – dodała machając mi. Odmachałam jej nieśmiało i wróciłam do domu.
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Dochodziła 10.00. Harry był już
spóźniony na próbę. Dzisiaj wyjątkowo z nim nie szłam bo byłam umówiona z moją
przyjaciółką Jenny. Długo jej nie widziałam i musiałam jej wszystko opowiedzieć.
Pobiegłam szybko do łazienki by się poprawić i przyszłam jak zwykle na to same
miejsce w parku. Jenny już tam siedziała.
- Hej. – przywitałam się
siadając koło niej.
- Siemasz. – odpowiedziała
jak zwykle radosna, Jenny. – Widziałam cię w telewizji. Normalnie szok! To było
bardzo słodkie ze strony Harry’ ego. Nie wiedziałam że śpiewa. Oglądałam każdy
odcinek i zawszę oddawałam głos właśnie na nich. Są zajebiści! Jeden z jego
zespołu jest niezły…
- Ooo…Który? Bo jak dla mnie
wszyscy są bardzo przystojni i ciężko wybierać… - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie gadaj tak! Ty masz
Harolda. No dobra. Ten z anielskim głosem…
- I…?
- I…trochę krzywymi, chodź to
sprawia że jest jeszcze słodszy zębami…
- I…?
- I blond włosami….
- O matko, Jenny… - powiedziałam
teatralnie. – Podoba ci się Niall! – krzyknęłam piszcząc jak słodka idiotka.
- No…może. – powiedziała pod nosem Jenn. – Cały czas jesteś tam z
Harrym na próbach, znasz go? – zapytała.
- Czy ja go znam? Pewnie!
Znam całe 1D! Wszyscy się przyjaźnimy. – powiedziałam.
- A…mogłabyś mnie z nim
poznać? – zapytała nieśmiało.
- Pff.
- Co : „ pff.” ?
- Nic. Jeszcze się pytasz?
Idziemy już! – powiedziałam wstając i ciągnąc ją za rękę.
- A…jak moje włosy? –
zapytała patrząc w swoje odbicie w szybce od telefonu.
- No wiesz…z tym już będzie
gorzej… - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu. Moja przyjaciółka
zakochała się w Niallu! Moim uśmiechniętym żarłoku!
- O matko! Nie gadaj?
Ostatnio nałożyłam moją nową odżywkę i myślałam że moja szopa chodź na chwilę
będzie wyglądać dobrze… - mruknęła moja lekko przewrażliwiona co do swojego
wyglądu przyjaciółka.
- Hahaha! Tylko się z ciebie
nabijam! Wyglądasz w porządku. Chodź, idziemy zapoznać cię z twoim Niallem… -
powiedziałam ciągnąc ją za rękę i prowadząc do studia.
Nic dodać, nic ująć <3
OdpowiedzUsuń