środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 20



ROZDZIAŁ XX
         Obudziły mnie wibracje w telefonie. Podniosłam się ciężko z łóżka i spojrzałam w ekran. Czekała na mnie wiadomość od Harry’ ego. „ Przepraszam. Możemy wszystko naprawić by było tak jak dawniej?” – mówił sms. Sama z siebie uśmiechnęłam się pod nosem. Mimo że jestem na niego zła, i tak cieszę się że nas związek nie jest mu obojętny i że chce wszystko naprawić. Nie odpisałam mu. To nie jest rozmowa na telefon. Musiałam się z nim spotkać. Ubrałam się i zeszłam na dół. Wzięłam psa na smycz i otworzyłam drzwi.  Za progiem stał Harry, trzymając kwiaty za plecami. Gdy mnie zobaczył pokazał swoje idealne zęby. Uśmiechnęłam się lekko, i dałam mu się objąć ramieniem. Zachowaliśmy się przez chwilę jakby nic się wczoraj nie stało. Nagle posmutniałam trochę i poważnie popatrzyłam na Harolda, który mimo mojego poważnego spojrzenia nie przestawał się uśmiechać.
- Wiesz, strasznie za tobą tęskniłem…- powiedział przytulając mnie mocno. Wtulając się w niego zamknęłam oczy, rozkoszując się jego zapachem. Pachniał wanilią i trochę marcepanem. W końcu się puściliśmy a ja spojrzałam mu w oczy.
- Co ukrywasz z Rebecą, i dla kogo te kwiaty? – zapytałam nie odrywając od niego wzroku.
Harry wyglądał przez chwilę jakby chciał uniknąć tego pytania ale po paru sekundach powiedział:
- Zaprowadzę cię w pewne miejsce i wtedy zobaczysz. – po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Po paru minutach ku mojej złości zza zakrętu wyszła blond włosa wysoka piękność – Rebeca. Spojrzałam na Harolda, a on tylko mnie puścił i wyściskał Rebecę na przywitanie. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Blondynka szepnęła mu coś do ucha a Harry tylko kiwnął głową. Nie odzywałam się, czekając aż któreś z nich raczy mi wytłumaczyć o co właściwe chodzi, lecz Harry tylko wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą. Spojrzałam na Rebecę, a ona tylko patrzyła przed siebie kompletnie mnie ignorując. Po paru cichych minutach doszliśmy pod szpital.
- Harry, po co tu przyszliśmy? – zapytałam.
- Zobaczysz. – rzekł nie patrząc na mnie.
         Weszliśmy po schodach i podążaliśmy długim korytarzem. A każdym z pokoi znajdowała się szyba, przez którą było widać pacjentów. Nie byli to dorośli, lecz dzieci. Przechodząc obok jednego z pokoi widziałam płaczącą matkę trzymającą głowę na łóżku swojego dziecka, które delikatnie ostatkiem swoich sił głaszcze ją po głowie. Na tą scenę łzy stanęły mi w oczach i szybko odwróciłam głowę i pobiegłam za Harry’ m. W końcu zatrzymaliśmy się przed jednym z pokoi i Rebeca otworzyła drzwi. Leżała tam w łóżku dziewczynka która mogła mieć 8 - 9 lat i była bardzo podobna do Rebeci, tyle że miała trochę haczykowaty nos. Rebeca przytuliła ją, po czym Hazza zrobił to samo całując ją w policzek.
- Patrz co dla Ciebie narysowałam… - powiedziała dziewczynka podając Harry’ emu rysunek który najwyraźniej przedstawiał jego.
- Dziękuję, Lisa. To bardzo ładne. – powiedział  Harry składając kartkę i chowając ją do kieszeni.
- Harry….Kto, kto to jest? – zapytałam. Czułam wzrok Rebeci na karku.
- To jest Lisa, siostra Rebeci. Niedługo skończy 9 lat. Ma białaczkę i niewiadomo czy z niej wyjdzie. Pewnego dnia Lisa przełączając kanały natrafiła na X – Factor, kiedy akurat my występowaliśmy. Powiedziała że podoba się jej ten chłopak w lokach (czyli ja) i że fajnie śpiewam. Rebeca powiedział jej że mnie zna i że mogę ją odwiedzić. I przyszedłem. Bardzo miło mi się z nią rozmawiało i była bardzo ciekawa co do programu X- Factor. Na koniec poprosiła mnie abym zaśpiewał jej kołysankę, a ja się zgodziłem i prawie natychmiast zasnęła. Rebeca opowiadała mi że gdy rano zobaczyła że mnie nie ma, prawie się rozpłakała. Od tamtego czasu często przychodzę ją odwiedzać. Lekarz mówił że to dobrze że ją odwiedzam bo to poprawia jej samopoczucie i zwiększa szanse na wyzdrowienie. Nie mogłem ci powiedzieć ponieważ Rebeca mi na to nie pozwalała. Mówi ze ci nie ufa. Dlatego tak szeptaliśmy za twoimi plecami. Próbowałem ją przekonać że można ci ufać i że nikomu o tym nie powiesz. Przepraszam. – powiedział. Rebeca nadal się nie odzywała.
- Rebi, kto to jest? – zapytała dziewczynka.
- To jest Alice. Twoja nowa koleżanka. – odpowiedziała z uśmiechem.
- Cześć, Lisa. – wydukałam nieśmiało. Dziewczynka chwilę na mnie patrzyła po czym uśmiechnęła się. Obok łóżka na którym leżała stała szafka na której leżała sterta kartek jej rysunkami. Wzięłam do ręki jeden z nich który przedstawiał biegnącego konia. Po paru sekundach zauważyłam że jak na dziewięcioletnią dziewczynkę naprawdę dobrze rysuje. Gdybym nie wiedziała że to narysowała dziewięcioletnia dziewczynka, pomyślałabym że narysowała to trzynastoletnia dziewczyna.
- Wiesz Lisa, naprawdę dobrze rysujesz. Ten obrazek jest bardzo ładny. – powiedziałam a dziewczynka tylko się uśmiechnęła. Miała bardzo zmęczoną twarz i wory pod oczami. Widać było że ta choroba ją wymęczyła. Zaskakujące jest to że mimo tak ciężkiego leczenia nadal się uśmiecha. Świadczy to o tym że jest bardzo silna. Wpatrywała mi się przez chwilę po czym dotknęła mojej twarzy i gładziła ją palcami. Wpatrywałam się w jej niebieskie oczy. Był w nich jakiś niesamowity błysk którego nie rozumiałam.
- Jesteś bardzo ładna, Alice. – powiedziała cicho.
- Dziękuję… - odpowiedziałam.
- Lisa, mam coś dla ciebie. – powiedział Harry pokazując dziewczynce żółte tulipany po czym wstawił je do wazonu stojącego na szafce.
- Bardzo je lubi. Uspokajają ją. – odezwała się Rebeca. Dziewczynka nawet się nie odwróciła tylko nadal pochłaniała mnie swoimi oczyma. Po krótkiej chwili do pokoju wszedł lekarz.
- Niestety, Lisa musi zażyć leki które wprowadzą ją w stan uśpienia. Dlatego musicie już iść. Dziękuję że ją odwiedziliście. Przez cały ranek pytała się kiedy w końcu przyjdziecie. – powiedział wysoki mężczyzna w okularach.
- Cześć, Lisa. – powiedział Harry przytulając ją na pożegnanie.
- Na razie, Lisa. – powiedziała Rebeca machając jej a ja tylko kiwnęłam głową i wyszliśmy ze szpitala. Szliśmy przez chwilę w milczeniu po czym zebrałam się na odwagę i zapytałam Rebecę:
- Dlaczego uważałaś że nie można mi ufać? – dziewczyna najwyraźniej trochę zmieszana tym pytaniem odpowiedziała :
- Jesteś bardzo lubiana przez resztę chłopców 1D. To oznaczałoby że mogłabyś im powiedzieć o mojej siostrze. Wtedy dowiedziałoby się o niej wiele osób i wtedy każdy chciałby ją odwiedzić, a wówczas zrobiłyby się tłumy, czego Lisa nie lubi. Robi się wtedy drażliwa i zdenerwowana. To jej szkodzi. Źle znosi duże tłumy ludzi i miewa napady złości. Nie znasz jej od tej strony. Z jednej strony jest łagodną i uśmiechniętą dziewczynką, ale ma naprawdę okropne napady wściekłości. Robiłam to dla jej dobra. Jeśli źle cię oceniałam, to przepraszam. – na te słowa tylko kiwnęłam głową. Doszliśmy do mojego domu. Harry pocałował mnie w usta i poszedł do siebie. Ja stałam nadal z Rebecą przed moim domem.
- Wiesz Alice, zazdroszczę ci. – powiedziała. Ja ją obdarowałam tylko wzrokiem zaskoczenia.
- Dlaczego? – zapytałam.
- Jesteś wielką szczęściarą. Harry to naprawdę świetny chłopak. – odparła.
- Może i tak, ale ostatnio trochę się nam nie układa… Fanki cały czas go gdzieś zabierają…Mam wrażenie że go tracę. – powiedziałam.
- To w końcu jego fanki… Musi mieć dla nich czas aby nie myślały o nim źle i żeby mieć ich coraz więcej. – odparła.
- Może i racja…Ale ja i tak się boję że go stracę. – powiedziałam.
- Nie stracisz go, na pewno.– odparła gładząc swoje długie blond włosy. – Muszę ci się do czegoś przyznać. – dodała patrząc na mnie wzrokiem dziecka które przyłapano na podjadaniu cukierków. – Harry bardzo mi się podoba. Nie bój się, nie zamierzam ci go odebrać. Na początku – owszem, ale zdałam sobie sprawę ze to bez sensu. Widzę jak na ciebie patrzy. Każda dziewczyna marzy by chłopak patrzył na nią w taki sposób. On widzi w tobie uwielbienie, cud świata. Poza tym jest szczery, ale w taki sposób że nie rani. Powiedział mi prosto w twarz że jest z Tobą, i że to Ciebie kocha. Przez twoją urodzinową niespodziankę zaprzyjaźniliśmy się. Bardzo często o Tobie mówi. – powiedziała odrzucając włosy do tyłu. – Teraz już muszę iść, cześć. – dodała machając mi. Odmachałam jej nieśmiało i wróciłam do domu. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Dochodziła 10.00. Harry był już spóźniony na próbę. Dzisiaj wyjątkowo z nim nie szłam bo byłam umówiona z moją przyjaciółką Jenny. Długo jej nie widziałam i musiałam jej wszystko opowiedzieć. Pobiegłam szybko do łazienki by się poprawić i przyszłam jak zwykle na to same miejsce w parku. Jenny już tam siedziała.
- Hej. – przywitałam się siadając koło niej.
- Siemasz. – odpowiedziała jak zwykle radosna, Jenny. – Widziałam cię w telewizji. Normalnie szok! To było bardzo słodkie ze strony Harry’ ego. Nie wiedziałam że śpiewa. Oglądałam każdy odcinek i zawszę oddawałam głos właśnie na nich. Są zajebiści! Jeden z jego zespołu jest niezły…
- Ooo…Który? Bo jak dla mnie wszyscy są bardzo przystojni i ciężko wybierać… - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie gadaj tak! Ty masz Harolda. No dobra. Ten z anielskim głosem…
- I…?
- I…trochę krzywymi, chodź to sprawia że jest jeszcze słodszy zębami…
- I…?
- I  blond włosami….
- O matko, Jenny… - powiedziałam teatralnie. – Podoba ci się Niall! – krzyknęłam piszcząc jak słodka idiotka.
- No…może. – powiedziała  pod nosem Jenn. – Cały czas jesteś tam z Harrym na próbach, znasz go? – zapytała.
- Czy ja go znam? Pewnie! Znam całe 1D! Wszyscy się przyjaźnimy. – powiedziałam.
- A…mogłabyś mnie z nim poznać? – zapytała nieśmiało.
- Pff.
- Co : „ pff.” ?
- Nic. Jeszcze się pytasz? Idziemy już! – powiedziałam wstając i ciągnąc ją za rękę.
- A…jak moje włosy? – zapytała patrząc w swoje odbicie w szybce od telefonu.
- No wiesz…z tym już będzie gorzej… - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu. Moja przyjaciółka zakochała się w Niallu! Moim uśmiechniętym żarłoku!
- O matko! Nie gadaj? Ostatnio nałożyłam moją nową odżywkę i myślałam że moja szopa chodź na chwilę będzie wyglądać dobrze… - mruknęła moja lekko przewrażliwiona co do swojego wyglądu przyjaciółka.
- Hahaha! Tylko się z ciebie nabijam! Wyglądasz w porządku. Chodź, idziemy zapoznać cię z twoim Niallem… - powiedziałam ciągnąc ją za rękę i prowadząc do studia.















1 komentarz: